czwartek, 31 maja 2012

Zrolowani:)

Macie tak czasem, że brakuje pomysłu, a nie macie ochoty na coś co już było tylko jakąś nowość?
Ja tak miałam i pomysł znalazłam w jednej z gazetek z przepisami za 99gr:) choć zmieniłam i przy okazji zdziwiłam się mocno, ponieważ Pani w podanych proporcjach dała 2 razy więcej warzyw niż ja a tylko 6 plastrów lasagne;O:O
ale to mało ważny szczegół:)

Smakujcie!

Ruloniki warzywne

14 plastrów lasagne
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 bakłażan
1 czerwona papryka
6 dużych pieczarek
2 pomidory
10 dkg sera koziego
parmezan do posypania
oliwa z oliwek (plus opcjonalnie oliwa z oliwek aromatyzowana rozmarynem)
2 łyżki przecieru pomidorowego
przyprawy: sól, pieprz, zioła prowansalskie, "pomidor,bazylia, czosnek"-mieszanka, słodka papryka
do podania: liście roszponki, posiekany szczypior z dymki

Bakłażana obieramy, wyciągamy "gniazdo nasienne- o ile jest, w małych raczej się nie zdarza:) i kroimy w kostkę, zasypujemy łyżeczką soli, mieszamy i odstawiamy.
Paprykę, pieczarki, pomidory, cebulę i czosnek oraz 1/3 ilości sera  kroimy w kostkę. Bakłażana odsączamy z płynów, które wyciekły. Oliwę rozgrzewamy na patelni i wrzucamy pokrojone warzywa. Podsmażamy kilka minut, dodajemy sól, pieprz, ok.2 łyżki ziół prowansalskich, łyżeczkę papryki oraz łyżeczkę mieszanki z pomidorem oraz przecier pomidorowy.
Plastry lasagne gotujemy ok.8 minut (do miękkości).
Farsz nakładamy na ugotowane plastry dodając po kilka kostek sera, zawijamy rulony i układamy w naczyniu żaroodpornym z wylaną na spód oliwą rozmarynową. Na wierzchu układamy plastry z reszty sera, posypujemy łyżką ziół prowansalskich, polewamy z góry oliwą i zapiekamy w 180 stopniach Celsjusza przez około 20 minut.
Podajemy na ciepło, na "gniazdku" z roszponki, posypane posiekanym szczypiorem, startym parmezanem i polane odrobiną oliwy rozmarynowej.

wtorek, 29 maja 2012

Leniwe poranki.

Kto nie lubi leniwych poranków? Takich kiedy nie spieszymy się do pracy, szkoły czy innych zadań.
Takich poranków kiedy mogę wstać, spokojnie zrobić kawę, usiąść w ogrodzie i patrzeć jak cała roślinna gospodarka budzi się, aby przeżyć kolejny dzień.
Do idealnego krajobrazu takiego poranka brakuje mi super śniadania, wymyślnego, pysznego, fantazyjnego...
Tak oto powstały....

KOSZYCZKI Z CIASTA FRANCUSKIEGO I PROSCIUTTO
 (na jeden koszyczek)

okrągły placek z ciasta francuskiego- średnica ok.10 cm
1 plaster prociutto
1 jajko
łyżeczka wiórków maślanych
kilka witek szczypiorku
sól, pieprz
łyżeczka startego parmezanu

Do foremki na muffiny wkładamy ciasto francuskie, lekko dociskając i robiąc mały rant. Następnie ścianki z ciasta obkładamy szynką. Na spód układamy kilka wiórków maślanych. Wlewamy jajko (żółtko musi być całe). Posypujemy solą, pieprzem, posiekanym szczypiorkiem i resztą wiórków maślanych.
Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza i pieczemy ok 25 minut- do upieczenia ciasta oraz ścięcia się jajka. Po wyjęciu z piekarnika posypujemy startym parmezanem i podajemy ciepłe.

sobota, 26 maja 2012

Tylko mi czasu brak, czasu brak...

Wały Jagiellońskie śpiewają "I tylko mi Ciebie brak, Ciebie brak...", tak ja śpiewam, "I tylko mi czasu brak, czasu brak...".
Praca i sesja wykańczają psychicznie i fizycznie. A fakt, że pracuję nocami w weekendy a za dnia siedzę na uczelni dodaje jeszcze smaczku do całej tej historii.
Zanim pozbieram się do kupy po weekendzie to już mamy wtorek, albo i środę nawet:)
Gorąco, zmęczenie- nie chce stać się w kuchni.
Ostatnio wykorzystywałam dania babci Zosi od Sys... Szybko, smacznie i bez większych ceregieli:) tego mi trzeba było:P

Tak więc mocno was ściskam;) i idę się ładnie uśmiechać coby napiwków dużo zebrać:)
Buziaki:**

                                                                  obrazek stąd:klik

wtorek, 22 maja 2012

Wieczorna rozpusta:)

Nic wielkiego, a ile radości.
A sałatki uwielbiam za to, że mogę zjeść do nich chleb czosnkowy:)

Kolorowa sałatka

(na jedną osobę)

2-3 liście sałaty masłowej
3 cm zielonego ogórka
plaster cebuli
ćwiartka pomidora
2 paski żółtej papryki
1,5 cm fety
plaster prosciutto
listki parmezanu (do posypania)
oliwa
ocet balsamiczny

Cebulę kroimy w paski i smażymy na patelni razem z plastrem prosciutto. Cebulę aż zrobi się prawie spalona (uwielbiam taką cebulkę, robi się wtedy słodko-gorzka i przepyszna) a szynkę aż będzie chrupiąca, następnie kruszymy ją w większe kawałki.
Umytą sałatę dzielimy na mniejsze kawałki. Pozostałe warzywa i fetę kroimy w kostkę.
Wszystkie składniki układamy w stosik na sałacie i posypujemy listkami parmezanu. Delikatnie skrapiamy oliwą i octem balsamicznym.
Podajemy z chrupiącymi grzankami z masłem, czosnkiem i ulubionymi ziołami np. bazylią:)

sobota, 19 maja 2012

Morze, fale i weekend...:)

Ostatnio naszło mego K. na krewetki. Tak więc zakupił opakowanie mrożonych, oczyszczonych robali, bo marny ze mnie hardkor i jakoś nie chciałabym ich sama czyścić;p
A dzisiaj przepis inspirowany tym przepisem (klik), z niewielkimi a może i wielkimi zmianami.

Krewetki smażone w papierze ryżowym

250 g (mrożonych lub świeżych) krewetek tiger
5 łyżek soku z cytryny
2 szczypty przyprawy ognistej (prezent z Food Blogger Fest)
2 szczypty mielonej soli morskiej
kilka(naście) gałązek tymianku
2 łyżki siekanej pietruszki
5-6 płatów papieru ryżowego (u mnie ten większy)
oliwa z oliwek (3-4 łyżki)
1 ząbek czosnku
kilka liści sałaty masłowej
2-3 suszone pomidory
łyżka siekanych orzechów włoskich

Oczyszczone krewetki posypujemy z obu stron solą, przyprawą ognistą i skrapiamy sokiem z cytryny.
Papier ryżowy spryskujemy wodą i tniemy na ok.5 pasków ( warto robić do sukcesywnie aby papier za bardzo nie namókł, najlepiej egzamin zdały nożyczki). Teraz po kolei bierzemy każdą krewetkę i zawijamy w papier razem z kilkoma listkami tymianku (moją technikę nazwałabym bandażowaniem krewetek- podobnie do bandażowania ręki czy nogi).
Na talerzach układamy sałatę, posypujemy pokrojonymi w paski pomidorami i siekanymi orzechami.
Oliwę razem z ząbkiem czosnku rozgrzewamy i smażymy każdą krewetkę ok. 2 minuty z jednej strony.
Krewetki układamy na sałacie, posypujemy siekaną pietruszką i listkami tymianku i zabieramy się do jedzenia:)


No i coś się zepsuło i podpisu na zdjęciu nie będzie:(

wtorek, 15 maja 2012

Po spotkaniowo:)

Tak więc po wszystkim, po ciężkiej podróży, po 30 godzinach bez snu i po Food Blogger Fest:)
Nie będę pisała wywodów, bo już na wielu blogach widziałam opisy całego spotkania;)
Ja mam do powiedzenia tyle, że było miło lecz bez większych fajerwerków i brakowało mi plakietek z nazwami bloga, bo po imieniu i z wyglądu nie wszystkie się znamy i kojarzymy.

W końcu ogarnęłam się po wszystkich przeżyciach i zmęczeniu, więc prezentuję wam kolejny sposób na makaron, inspirowany programem Buddy'ego Valastro.

Uszka z tuńczykiem i chrupiącym bakłażanem

250 g makaronu uszka ( Dischi volanti)
250 ml passaty pomidorowej
2 łyżeczki przecieru pomidorowego (czubate)
3 łyżki oliwy
1 ząbek czosnku
1 szalotka
sól, pieprz, cukier
garść siekanego oregano
puszka tuńczyka w oleju
1/4 opakowania fety
1 średni bakłażan
1 jajko
bułka tarta
olej do smażenia

Na rozgrzanej oliwie smażymy drobno posiekaną szalotkę i czosnek. Zalewamy passatą, dodajemy przecier pomidorowy, oregano i odsączonego tuńczyka. Doprawiamy do smaku i gotujemy razem ok 20 minut często mieszając.
Makaron gotujemy wg przepisu na opakowaniu.
Bakłażana obieramy ze skórki i kroimy na ok. 1,5 centymetrowe plastry. Oprószamy z obu stron solą i zostawiamy na ok. 20 minut. Następnie opłukujemy pod bieżącą wodą, osuszamy na ręczniku papierowym. Obtaczamy w rozkłóconym jajku i bułce tartej. Smażymy na rozgrzanym oleju z obu stron na rumiano, aż do uzyskania chrupiącej skórki. 
Ugotowany makaron wrzucamy do sosu i dokładnie mieszamy, aby sos pokrył uszka delikatnie podgrzewając. Na gorącym makaronie układamy przekrojone na pół kotleciki z bakłażana i pokrojoną w kostkę fetę.
Podajemy na ciepło.

poniedziałek, 7 maja 2012

Kaiserschnitzel...

czyli sznycle cesarskie wg Roberta Makłowicza. Lubię tego Pana, jest sympatyczny i podoba mi się, że gotuje z prawdziwą pasją do smaku. Kiedy tylko jestem w domu poświęcam mu niedzielne przedpołudnie:)
Kiedy zobaczyłam w Tesco ulotki z przepisami sygnowanymi jego nazwiskiem, nie wahałam się ani chwili i zabrałam ze sobą i powoli wypróbowuję. A dzisiaj pierwszy efekt: mięciutkie mięso, słono-słodko-kwaśny kremowy sos- kulinarna poezja.

Kaisershnitzel- sznycle cesarskie

4 sznycle indycze
mąka do panierowania plus 1 łyżka do zasmażki
2 łyżki klarowanego masła
100 ml bulionu wołowego (najlepiej domowego, ja użyłam kostki)
1 łyżka kaparów
1/2 cytryny (sok+skórka)
1 łyżka kwaśnej śmietany (18%)
2 łyżki śmietany kremówki (30%)
pęczek szczypiorku
sól (nie dałam, kapary są wystarczająco słone)
pieprz

Sznycle rozbijamy na cienkie plastry pod folią spożywczą (uwaga, aby nie zrobić dziur) i oprószamy tylko z jednej strony mąką.  Smażymy na złoty kolor na rozgrzanym maśle zaczynając od strony oprószonej mąką. Usmażone sznycle ściągamy z patelni. Do masła ze smażenia dodajemy łyżkę mąki robiąc jasnobrązową zasmażkę, zalewamy bulionem i mieszamy dokładnie. Przecedzamy do rondla przez gęste sito. Do przecedzonego bulionu dodajemy posiekane kapary,pieprz, sok i skórkę z cytryny oraz oba rodzaje śmietany. Sos zagotowujemy. Sznycle wkładamy na chwilę do sosu i dusimy razem ok.5 minut.
Posypujemy posiekanym szczypiorkiem i podajemy ciepłe.

sobota, 5 maja 2012

O herbacie, przy herbacie (bo o nieobecnych się nie rozmawia):)

Uwielbiam herbatę. Owocową, aromatyzowaną, zieloną, białą, czerwoną, choć i tak moje serce należy do czarnej, z cytryną i dużą ilością cukru.
Wiem, że koneserzy powiedzą, że herbata jest najlepsza sama w sobie a z cukrem i cytryną to już gorsza jakość, ale ja tak uwielbiam i niestety nic mnie nie przekona do zmiany sposobu picia.
Skąd mamy herbatę w Europie?
Podobno przywiózł ją do Europy holenderski kupiec w 1610 roku. A skąd się wzięła? Ciężko byłoby to ustalić, jest kilka wersji legend dotyczących jej pochodzenia. Jednak uważa się, że jej ojczyzną są chiny.
Ciekawostką jest, że Tuaregowie pijąc zieloną herbatę parzą ją 2 razy- pierwszy raz jest dla wroga, drugi dla rodziny i znajomych.
Herbata ma właściwości zdrowotne: zawiera przeciwutleniacze, pomaga w trawieniu, spalaniu kalorii, dodaje nam energii jednak jest zdrowsza niż kawa. Herbata zielona zawiera związki odpowiedzialne za uspokojenie organizmu i wyeliminowanie uczucia niepokoju.

Po odrobinę przydługim wstępie, wchodzę w samo sedno sprawy. Otóż dostałam niedawno zestaw herbat do testowania od sklepu Richmont (klik). 10 smaków herbaty, z dołączonym stylowym czajniczkiem.
Przyznam, że cena trochę odstrasza, ale uważam, że warto kupić opakowanie ulubionej herbaty i zrobić z jej picia rytuał. Spokój, cisza i czas tylko dla nas, a pod ręką pyszna, aromatyczna herbata.
Przyznam, że przy tej herbacie zrezygnowałam z cukru i cytryny- smaki były tak fajne, że nie chciałam ich niczym zaburzać.

Moje smaki to: Ceylon Fop, English Breakfast, Yerba Mate Lemon, Balck Chili Chocolate, Earl Grey Blue, Rooibos Sunrise, Peach Lemon Star, Mexican Dream, Forest Fruits, Gunpowder Green, Green Jasmine, Green Mint. 
Najlepsze i najbardziej warte polecenia wg mnie są 3 smaki: Chili Chocolate, Earl Grey Blue, Peach Lemon Star. 
Jest jeden główny powód dla, którego polecam z chęcią herbatę marki Richmont- piękny aromat herbaty, nie zabija jej smaku! A dla mnie to bardzo ważne, bo na smaku mi bardzo zależy a często herbaty smakowe mają to do siebie, że są mdłe i brak im wyrazistości.
Nie mam głównego przegranego, jednak Green Jasmine nie pasuje do mojego gustu, po prostu nie lubię tego aromatu we wszystkim, ani w herbacie, ani nawet w ryżu. Zwyczajnie niet!;)
 A do herbaty? Ciasto rabarbarowe i ciekawa książka;)

czwartek, 3 maja 2012

Ekspresowa pizza;)

A ekspresowa nie znaczy pyszna;) Bo było pysznie, rozeszło się w 5 minut, aż oparzyłam sobie język...
Nie mam siły prać, sprzątać a nawet z gotowaniem idzie już gorzej... W upał marzę tylko o moim leżaczku, książce i zimnym napoju niskoalkoholowym pod ręką...
A więc nie zanudzam was już wywodami i idę się poopalać:)

Pizza z prosciutto i kozim serem

ciasto (przepis z opakowania mąki)
1 szklanka mąki (do pizzy- Gdańskie Młyny)
1/2 szklanki letniego mleka
5 g drożdży
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
1 łyżka oliwy z oliwek

na sos:
1/3 szkl passaty
1 łyżeczka przecieru pomidorowego
1/2 cebuli posiekanej
1 ząbek czosnku posiekany
2 łyżki oliwy
sól, pieprz, cukier
posiekane bazylia i oregano

na farsz:
5 plastrów prosciutto
100 g sera koziego dojrzewającego
3 łyżki startej mozzarelli
8 pomidorków koktajlowych
kilka oliwek przekrojonych na połówki
posiekane oregano i tymianek

Drożdże i cukier rozrabiamy w mleku. Odstawiamy na 10 minut. Do rozczynu dodajemy mąkę, sól i oliwę. Zagniatamy ciasto i odstawiamy na 1 h.
Na rozgrzanej oliwie podsmażamy cebulę i czosnek. Zalewamy passatą, dodajemy przecier, przyprawy i zioła. Gotujemy 5-8 minut do zgęstnienia. Nie przesadzajmy z cukrem- pasuje tutaj kwaskowaty sos.
Po godzinie, ciastem wykładamy formę wysmarowaną oliwą. Ciasto smarujemy sosem. Układamy szynkę, pomidorki i oliwki przekrojone na pół. Posypujemy pokrojonym w kawałki kozim serem oraz startą mozzarellą. Można posypać także posiekanymi ziołami- oregano i tymiankiem.
Pieczemy 10- 14 minut w 230 stopniach Celsjusza.

Smacznego:)

Na deser "Cukiernia pod Amorem" tom II :)



2 nowe nabytki, zakupione w zawrotnej cenie 4.99zł w sklepie nie dla idiotów;)