wtorek, 28 lutego 2012

Zupa strączkowa z kiełbaską.

Dyskutowaliśmy ostatnio jaką to ochotę mamy na zupę grochową i fasolę po bretońsku, ale jakoś nie było okazji ugotować. A , że przy okazji zakupów wpadła mi w ręce soczewica w puszcze to postanowiłam zrobić coś na kształt grochowej. Wyszło smacznie i dosyć lekko czego nie spodziewałam się po składnikach.

Zupa strączkowa z kiełbasą.

1 puszka soczewicy
1 puszka małej białej fasoli
15 dkg wędzonego boczku (można zastąpić wędzonym kośćmi lub inną wędzonką)
1 laska kiełbasy wiejskiej (można zastąpić białą)
1 skrzydełko (można opuścić)
2 marchewki
1 pietruszka
2 ząbki czosnku
1 dymka
sól, pieprz, opcjonalnie wegeta
2 liście laurowe
łyżka mąki, 2 łyżki masła
łyżka (duża, albo i nawet dwie) majeranku
garść makaronu (do wyboru)

Boczek, skrzydełko, obrane marchew i pietruszkę zalewamy 2 litrami wody i wstawiamy na gaz. Gotujemy bulion. Dodajemy czosnek, liść laurowy, sól, pieprz i ewentualnie wegecimy. Gotujemy dalej, dorzucamy makaron.
Kiełbasę podsmażamy razem z posiekaną cebulą. Do zupy. 10 minut przed końcem, kiedy makaron jest już miękki dorzucamy osączone i opłukane fasolę i soczewicę. Doprawiamy majerankiem.
Z masła i mąki robimy zasmażkę, dodajemy do zupy i jeszcze chwilę gotujemy.

A teraz pozostaje już tylko smakować;))

poniedziałek, 27 lutego 2012

Szczęścia, zdrowia, POMARAŃCZY...:)) Wspólne pieczenie- Babka pomarańczowa.

Pierwszy raz nie boli, aczkolwiek nie zawsze jest idealny:)) dotyczy to chyba każdego aspektu naszego życia i pierwszego kroku, i pierwszego słowa a u mnie pierwszego pieczenia babki:))
Wyszło nieidealnie, bo babka nie chciała wyjść z formy, trochę przykleiła się do formy i po wyjściu jej wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Wyrosła też dziwnie na górze, a właściwie na dole (na "podstawie"). Ale cóż... Już wiem co robić na przyszłość, żeby było lepiej:)))
A więc.... (werble...!):

BABKA POMARAŃCZOWA

1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki ziemniaczanej
1 kostka margaryny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka cukru pudru
4 jajka
2 łyżeczki otartej skórki z pomarańczy
2 łyżki soku z pomarańczy.

Utrzeć margarynę z cukrem, dodać po jednym żółtku oraz sok. Następnie przesiane mąki i proszek. Ucierać ok 4 min. Po tym czasie dodać skórkę i ubitą pianę, mieszać delikatnie łyżką. Formę do babek wysmarować i wylać ciasto. Piec ok 55min.
Lukier:
0,5 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka wrzącej wody
2 łyżki otartej, przesmażonej skórki z pomarańczy
Składniki dokładnie wymieszać i polać jeszcze ciepłą babkę.

Jako, że był to mój pierwszy raz ściśle trzymałam się przepisu, a na przyszłość dałabym mniej margaryny, więcej soku z pomarańczy i zrezygnowałabym z lukru na rzecz jakiegoś ponczu.
Jedyne co dodałam to cząstki pomarańczy i odrobina syropu czekoladowego.

Przepis pochodzi z książki Ewy Aszkiewicz "Polskie przepisy", a inicjatorką akcji jest Ania (Kulinarne Pasje Ani).
A piekłam razem z zacnym gronem blogerek:
 1- Karto_flana http://zkartoflanegopola.blox.pl/html 
 2- Karolina http://aromatyczneinspiracje.blogspot.com/
3- albahaca! http://canihaveabite.blox.pl/html
4- mojetworyprzetwory http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/
5- abcmojejkuchni http://abcmojejkuchni.blogspot.com/
6- Koper http://koper-w-kuchni.blogspot.com/
7- Midnighht Spoon http://www.midnightspoon.com/
8- przecinkowa http://przecinkowa.blogspot.com/
9- paulina_w http://www.tryingtocookandbake.blogspot.com
10- karolkazaczarowana http://zaczarowanakuchnia.blogspot.com/
11- bozena-1968 http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/
12- Kulinarne pasje Ani http://kulinarnepasjeani.blogspot.com/ 
13- Kuchnia Pees http://kuchnia-pees.blogspot.com/
14- Prezydentowa http://kuchniaprezydentowej.blogspot.com/
15- Milena  http://www.mojmalykulinarnyswiat.blogspot.com/

A więc "dużo nas, dużo nas do pieczenia babki" :)))

piątek, 24 lutego 2012

Dziwacznie ale smacznie. Żeberka z coca- colą.

Odkąd pojawiła się reklama na żeberka w coli miałam na nie ochotę, ale jakoś nie pałam miłością do wszelkich fixów i pomysłów na.... No więc (nie zaczyna się zdania od no więc...) dzisiaj przyszła kolej, żeby zaszaleć samemu i spróbować stworzyć małe co nieco....:) no i się udało.
Powiem a właściwie napiszę tak, że może być, choć ja osobiście wolę bardziej pikantnie. Ale zawsze to jakaś odmiana. No i jakiś szatan mnie chyba natchnął na tę surówkę, bo świetnie przełamała słodycz żeberek.

Żeberka z coca-colą przełamane surówką z marchewki.

Na żeberka:
80 dkg żeberek
5 łyżek oliwy
1,5 cm imbiru
łyżka posiekanej świeżej kolendry
2 łyżeczki przyprawy "5 smaków"
łyżka sosu sojowego
sól, pieprz
ząbek czosnku
1 mała cebula
250 ml coca-coli
rękaw do pieczenia

Na surówkę:
2 duże marchewki
2 łyżki soku z cytryny
łyżka jogurtu greckiego
sól, pieprz, cukier

Imbir i czosnek obieramy i trzemy. Dodajemy oliwę, kolendrę, sos sojowy, 5 smaków, pieprz, sól. Wszystko razem mieszamy. Żeberka kroimy na mniejsze kawałki i marynujemy. Dobrze jest je zostawić na 2 godziny w lodówce ale nie jest to konieczne. Przekładamy do rękawa do pieczenia. Posypujemy cebulą pokrojoną w pióra i zalewamy colą. Pieczemy 2h w 220 stopniach Celsjusza. Na ostatnie 40 minut rozcinamy rękaw (uwaga, można się poparzyć!!).
Marchewkę trzemy na tarce o dużych oczkach. Dodajemy jogurt, sok z cytryny i przyprawy do smaku. Cukier jest opcjonalny (marchew bywa bardzo słodka). Wszystko razem mieszamy.

Kwaskowata surówka świetnie przełamuje słodycz żeberek i dodaje świeżości.

wtorek, 21 lutego 2012

Dobra kasza nasza, czyli naleśniki z kaszą i sosem pieczarkowym

Zapomniałam. Na śmierć. Na śmierć o obiedzie zapomniałam.
Zastępowałam dzisiaj K. w sklepie i zapomniałam, że należałoby coś ugotować więc jak już sobie przypomniałam to pogoniłam swoje zwoje mózgowe i wyszły naleśniki.
Przepis ten, a właściwie jakiś podobny znalazłam na opakowaniu kaszy gryczanej i naprawdę przypadł mi do gustu. Mimo wszystkich zabiegów jest dość szybki i mi osobiście bardzo smakuje:)
A tytuł? W Zakopcu była taka restauracja, gdzie prawie każde danie było z kaszy i nazywała się właśnie "Dobra kasza nasza".
Naleśniki z kaszą gryczaną z sosem pieczarkowym

Farsz:
2 woreczki ugotowanej kaszy gryczanej
kostka twarogu (około 20 dkg)
pęczek szczypiorku
1 jajko
sól, pieprz kajeński

Sos:
10 dkg pieczarek
0,5 l bulionu
1/2 cebuli
łyżka masła
łyżka oliwy
2 łyżki jogurtu greckiego
1 łyżka mąki
sól, pieprz
czosnek

Naleśniki:
mąka, mleko, jajko, sól

Ciasto na naleśniki robiłam "na oko", inaczej nie potrafię bo nigdy nie wyjdą. Więc robimy ciasto na naleśniki takie jak najbardziej lubimy i w taki sposób jak lubimy. A następnie smażymy na złoto z obu stron.
Pieczarki kroimy w półplasterki, cebulę siekamy. Dusimy razem na maśle i oliwie, zalewamy bulionem, dodajemy ząbek czosnku i gotujemy razem.
Następnie do miseczki odlewamy pół chochelki sosu, dodajemy jogurt (pamiętamy o hartowaniu) i mąkę ( dokładnie mieszamy, aby nie było grudek)- tą mieszankę dodajemy do reszty sosu i nadal gotujemy.
Kaszę mieszamy z twarogiem, posiekanym szczypiorkiem, jajkiem i przyprawami.
Farsz zawijamy w usmażone naleśniki, podsmażamy jeszcze kilka minut na patelni.
Podajemy polane sosem lub ze śmietaną.

Smakowało i nam, i gościom a z podanych składników wyszło 10 sporych naleśników.

niedziela, 19 lutego 2012

Najlepszy z najlepszych, gulasz z przepisu tatusia;)

Dzisiaj obiadek u mamusi. Jej to nigdy chyba nie pobiję w gotowaniu, nie wiem jak ona to robi, ale zawsze wychodzi jej idealnie:))
Ale tatko też ma zmysł do kuchni, szczególnie do przypraw. Czasem nawet daje dobre rady:) tak było i tym razem a gulasz został okrzyknięty przez TŻ i Wujka jako najlepszy do tej pory.
Gulasz z tygodnia ale się podzielę.

Gulasz z prażoną papryką

0,5 kg mięsa wieprzowego (łopatka, karkówka)
1/2 czerwonej papryki
5 pieczarek
1/2 cebuli
łyżka słodkiej papryki w proszku
łyżka smalcu
łyżka mąki
szczypta papryki ostrej
sól, pieprz
2 ząbki czosnku
2 łyżki przecieru pomidorowego

Mięso kroimy w kostkę i oprószamy mąką. Łyżkę smalcu roztapiamy i rozgrzewamy na patelni, dorzucamy słodką sproszkowaną paprykę i podsmażamy 2 minuty. Do papryki dorzucamy mięso i posiekaną cebulę. Podsmażamy razem 5 minut. Wszystko wrzucamy do garnka, zalewamy wodą 1,5 cm nad poziom mięsa i dusimy na małym ogniu.
Po 40 minutach dodajemy pokrojoną paprykę, pokrojone pieczarki, czosnek i przecier pomidorowy. Nadal dusimy i doprawiamy do smaku papryką, solą i pieprzem.
Dusimy aż mięsko będzie miękkie a najlepiej jeszcze dłużej.

P.S. Zdjęcia nie zachwycają, ale smak jest boski. Podsmażona papryka- naprawdę ma swoje cudowne działanie:)

sobota, 18 lutego 2012

Sajgonki:)

Jak myślę sajgonki to w głowie siedzi mi od razu głos Serca z pewnej reklamy telewizyjnej:))
Było życzenie TŻ to zrobiłam, i wbrew pozorom nie jest to tak trudne i czasochłonne jakby się wydawało.
Proste, zwykłe, nie udziwniane, ale bardzo smaczne:)

Sajgonki z pomarańczowym ryżem

papier ryżowy
40 dkg mięsa wieprzowego mielonego
4 liście kapusty pekińskiej
5 grzybków mun
1 duża marchewka
1/2 cebuli
50 g makaronu ryżowego nitki
1 jajko
3 łyżki sosu sojowego
sól, pieprz
olej do smażenia
przegotowana ciepła woda
1 woreczek ryżu
przyprawa 5 smaków, kurkuma, sól
5 ziarenek kolendry

Grzybki mun zalewamy na 20 minut gorącą wodą. Makaron ryżowy zalewamy gorącą wodą i zostawiamy na 3 minuty. Marchewkę obieramy i trzemy na tarce (można drobniutko pokroić). Cebulę kroimy w małą kostkę. Liście kapusty drobno siekamy. Gotowe już grzybki i makaron także siekamy. Dodajemy mięso, jajko, sos sojowy, sól i pieprz.
Wszystko razem mieszamy dokładnie.
Do miski wlewamy ciepłą wodę. Pojedyncze arkusze papieru ryżowego kładziemy na talerzu lub desce i nawilżamy wodą ( za pomocą dłoni lub pędzla). Po chwili papier będzie mokry i podatny na formowanie. Nakładamy łyżkę farszu, odrobinę rolujemy, zaginamy boki i rolujemy do końca. Tak samo postępujemy z każdą następną sajgonką.
Smażymy w głębokim oleju na złoto.
Ryż gotujemy wg przepisu na opakowaniu z dodatkiem soli, kurkumy,przyprawy pięciu smaków i kilku ziarenek kolendry.
Wszystko razem podajemy z różnymi sosami- u mnie był kupny chilii.
Z tej ilości składników wyszło mi 16 dużych sajgonek.

czwartek, 16 lutego 2012

O!Pączek.

Tłusty Czwartek- bez pączków nie podchodź:))
Ale nie chciało mi się smażyć więc poszukałam przepisu na pączki pieczone i znalazłam o tu
Może nie wyszły tak piękne, nie wyrosły tak cudownie ale jak na pierwszy raz pączkowy w ogóle misję uważam za udaną.
A pączki w takiej wersji w domu mama nazywała oponkami, z tym, że robiła je z innego ciasta z dodatkiem twarogu.
Przepis podaję za autorką.

Oponki (pączki) pieczone


1 i 1/3 szklanki ciepłego mleka
1 paczka drożdży suchych (7 g) lub 14 g świeżych
2 łyżki miękkiego lub roztopionego masła
2/3 szklanki cukru
2 jajka
5 szklanek mąki pszennej (można część zastąpić np. mąką razową)
1 łyżeczka soli
100 g masła, roztopionego
1,5 szklanki drobnego cukru (caster sugar)
1 łyżka cynamonu (jeśli nie lubicie, można pominąć)


Suche drożdże rozpuścić w letnim mleku, odstawić na 10 minut (w przypadku świeżych wcześniej trzeba zrobić rozczyn). Po tym czasie do mleka dodać masło (jeśli roztopione, to ochłodzone) i cukier. Wmieszać roztrzepane jajka, dodać mąkę i sól, wyrobić. Można sobie pomóc mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego. Ciasto powinno być gładkie, elastyczne, nie klejące. Odstawić przykryte w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.

Po tym czasie ciasto wyjąć, krótko wyrobić, rozwałkować na grubość około 13 mm. Większą szklanką wycinać koła, mniejszą foremką wycinać dziurki, by powstał kształt oponek. Układać na blaszce (wysmarowanej masłem, wysypanej kaszą manną lub na papierze do pieczenia). Przykryć, pozostawić do napuszenia na 45 minut w ciepłym miejscu.

Piec w temperaturze 180ºC około 8 - 10 minut (lepiej sprawdzić już po 8 minutach, nie chcemy bowiem, by pączki były zbyt suche ;).

Jeszcze w czasie pieczenia pączków roztopić masło, cukier wymieszać z cynamonem.

Pączki po upieczeniu przestudzić około 2 minut, potem zanurzać w maśle, z każdej strony, obtoczyć w cukrze, odłożyć na kratkę.

środa, 15 lutego 2012

Święto Tynkarza*. Tarta na francuskim cieście i same słodkości:)

A mieliśmy nie obchodzić Święta Zakochanych, ale Walenty to też patron chorych psychicznie więc doszliśmy do wniosku, że taką okazję musimy uczcić. Poniekąd jesteśmy chorzy na głowę, bo do normalności to nam baaaardzo daleko.
Mężczyzna mój obudził mnie wczoraj smyrając po nosie piękną różyczką i śniadankiem do łóżka więc odwdzięczyłam się kolacją. Po, której prawdę mówiąc nie miałam już siły na świętowanie bo byłam przejedzona. Wszystko smakowało i w ogóle było cudowne:) a popite moim ulubionym Lambrusco to już w ogóle ideał:))
Przepisy trochę odgapione, ale cóż...;p

Na początek:

TALERZ KĄSKÓW W SAM RAZ NA JEDEN RAZ

7 oliwek
3 plastry szynki szwarcwaldzkiej
kiść winogron
1/2 kostki sera Camembert z kolorowym pieprzem
(już później, po zdjęciach dorzuciłam kilka kawałków sera żółtego wędzonego)

Wszystko układamy na talerzu i zaostrzamy apetyt:))

Danie główne:

TARTA Z WĘDZONĄ SZYNKĄ I MOZZARELLĄ

2/3 opakowania ciasta francuskiego (kupnego)
2 łyżki jogurtu greckiego
1 jajko
5 plastrów szynki szwarcwaldzkiej
kulka mozzarelli
kilka oliwek
kilka listków bazylii
kolorowy pieprz w ziarnach, sól morska gruboziarnista
łyżka masła, łyżeczka bułki tartej

Formę do tarty nacieramy masłem i posypujemy bułką tartą. Wykładamy ciastem (nakłuwamy w kilku miejscach widelcem), zostawiając trochę na ranty. Jajko mieszamy z jogurtem i wylewamy na ciasto. Posypujemy kolorowym pieprzem utartym w moździerzu i solą. Na to kładziemy 3 plastry szynki. Następnie dodajemy mozzarellę pokrojoną w plastry. Teraz dokładamy dwa pozostałe plastry. Posypujemy oliwkami przekrojonymi na pół i rozkładamy listki bazylii.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 220 stopni Celsjusza około 20 minut.

Inspiracja: http://paletasmaku.blogspot.com/2011/05/tarta-ze-szparagami-szynka-i-kozim.html

PANNA KOTKA DLA PANA KOTA (Panna cotta z truskawkami i syropem czekoladowym)

400ml śmietanki kremówki
150ml mleka
2 łyżki jogurtu naturalnego (dałam grecki)
3 łyżki cukru
4 truskawki (miałam świeże)
5 łyżeczek żelatyny
1/4 szklanki gorącej wody

Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie. Śmietankę, mleko, cukier zagotowujemy, po zagotowaniu dodajemy jogurt i rozpuszczoną żelatynę. Następnie musimy wszystko dokładnie zmiksować lub wymieszać trzepaczką.
Truskawki kroimy w plasterki i wykładamy do miseczek. Gotową masę przelewamy do miseczek i chłodzimy w lodówce kilka godzin. Wyjmujemy i podajemy z syropem czekoladowym.

Inspiracja: http://tryingtocookandbake.blogspot.com/2012/01/panna-cotta-z-malinami-i-musem.html

SYROP CZEKOLADOWY

filiżanka kakao
filiżanka wody
filiżanka miodu
łyżeczka cukru waniliowego (prawdziwego)
łyżka cukru pudru
szczypta soli

Wodę wstawiamy na gaz, powoli, dobrze mieszając dosypujemy kakao. Dodajemy miód, cukier (kryształ i waniliowy) i sól. Gotujemy 7 minut. Po przestudzeniu można trzymać szczelnie zamknięte w lodówce.

Inspiracja: http://kulinarneigraszki-kk.blogspot.com/2011/08/domowy-syrop-czekoladowy.html

W tym syropie zamoczyłam także całe, świeże truskawki. Pychota!:)





* a święto tynkarza bo w końcu Walę Tynki:))

poniedziałek, 13 lutego 2012

"Napalony" kurczak i inne przypadki panny K.

Myślę, że wyczerpałam limit pecha na cały rok i to w tydzień!
Po pierwsze zbiłam moją ukochaną, pomarańczową miskę do sałatek. I jak tu teraz znaleźć taką samą?!
Po drugie ktoś zatroszczył się o to, aby moje zdjęcia z karty (tej do aparatu) zniknęły więc od nowa polsko ludowa, gotuj to samo i rób zdjęcia.
Po trzecie zepsuty junkers a przy okazji zalana cała łazienka i to godzinę przed przyjściem gości.
Nożesz kurna mać!!
Ok dość użalania się nad sobą, czas wziąć się w garść i trochę pogotować. Właściwie to już pogotowane a nawet zjedzone, bo smaczne było nadzwyczajnie.

Przepis dodaję do akcji walentynkowej z dziwnych powodów, ale może ktoś mnie zrozumie:)
Po pierwsze danie jest odrobinę ostre, napalone i takie dziwne skojarzenia mi do głowy przychodzą.
Po drugie bardzo dobrze smakuje z lampką wina, a może i całą butelką. A po winie, różne dziwne miętoszenia się zdarzają.
Po trzecie, takiego kurczaka choć w odrobinie innej formie jedliśmy razem na wspólnym wypadzie i to w pierwszy dzień bieżącego roku.
Po czwarte te wszystkie przygotowania ucieranie w moździerzu, duszenie są wg mnie bardzo seksowne, erotyczne.
A więc:
"Napalony kurczak" czyli pierś duszona w sosie śmietanowym z zielonym pieprzem i bazylią.

Sos:
7 listków bazylii
3 łyżki zielonego pieprzu utartego w moździerzu
300 g śmietany 18%
szklanka bulionu
sól
łyżeczka oliwy z oliwek
łyżka startej mozzarelli (opcjonalnie)

Marynata:
curry
papryka słodka
sól
łyżeczka zielonego pieprzu utartego w moździerzu
łyżeczka oliwy z oliwek aromatyzowanej bazylią i czosnkiem
4 listki bazylii

I oczywiście 1 pierś z kurczaka

Pierś oczyszczamy z błonek, filetujemy i kroimy na większe kawałki. Marynujemy w przyprawach i bazylii utartej w moździerzu z oliwą. Zostawiamy w lodówce na około godzinę.
Śmietanę zagotowujemy, dodajemy bulion. Doprawiamy utartym w moździerzu pieprzem. Do sosu dodajemy kawałki kurczaka i dusimy razem. Bez przykrycia- sos będzie rzadki, a musimy go zredukować. Chwilę przed podaniem dodajemy sól i bazylię utartą z oliwą.
Ja podałam z makaronem gniazdka domowe, ale myślę, że ryż lub ziemniaki też będą całkiem dobre.


czwartek, 9 lutego 2012

Dzień Pizzy. Zdrowej pizzy.

Rano w radio usłyszałam o dniu pizzy. Fakt była w poprzednim tygodniu, a ja nie dodałam przepisu i oto jest okazja:) Jest to jedno z dań, przepisów i zdjęć, które wykonałam wbijając sobie dziwną wiedzę do głowy. Spóźnione, nie dzisiejsze (ale dzisiaj nic nowego, wszystko co już było) ale na temat.
Przyznam, że robiłam ją po prostu z tego co znalazłam w lodówce. Nawet ciasto miałam zamrożone z poprzednich wybryków, ale robione wg tego przepisu.


Pizza z brokułami

Ciasto:
3 szkl mąki
3/4 szklanki wody (letniej)
1/4 kostki drozdzy
łyżka soli
łyżka oleju

Farsz:
1 mały brokuł
1/2 puszki kukurydzy
6 większych pieczarek
6 plasterków szynki
15 oliwek
1/2 czerwonej papryki
1/2 kulki mozzarelli
10 dkg sera żółtego
mały słoiczek przecieru pomidorowego
2 ząbki czosnku
bazylia, oregano, sól, pieprz

W wodzie rozrabiamy drożdże i sól, dodajemy tyle mąki aby wszystko miało konsystencję gęstej śmietany. Zostawiamy na 15-20 minut pod przykryciem w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Po tym czasie dodajemy resztę mąki i olej i wyrabiamy. Robimy to dość długo, aż ciasto będzie jędrne, giętkie i w ogóle w sam raz. Znowu zostawiamy przykryte w ciepłym miejscu na ok. 30 min.
W tzw. międzyczasie możemy poobserwować kota bawiącego się sznureczkami od fartucha, zapalić papierosa, wypić kawę albo...przygotować farsz;)
Brokuły dzielimy na małe różyczki i blanszujemy. Kukurydzę wyciągamy z puszki i przelewamy wodą. Pieczarki kroimy w półplasterki, a paprykę w krótkie paski. Oliwki kroimy na połówki. Mozzarellę kroimy w plasterki, a ser żółty trzemy na tarce.
Przecier pomidorowy mieszamy z przyprawami i czosnkiem przeciśniętym przez praskę.

Gotowe ciasto wykładamy do formy, ja dałam do formy do tart 28 cm. Dajemy mu "odpocząć" przez 5 minut. Po tym czasie smarujemy przecierem. Resztę składników wykładamy na ciasto. W obojętnie jakiej kolejności. Na koniec posypujemy wszystko przyprawami. Rozkładamy mozzarellę i posypujemy startym serem.

Pieczemy ok. 40 min w 200 stopniach Celsjusza ( zależy od piekarnika).
A później?! Po prostu jemy póki ciepłe!:)
Pronto.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Obiad dla wygranych. Nadziewana karkówka z kluskami śląskimi.

No więc chwalę się. Zdałam sesję, i to w pierwszym terminie. I ze średnią 4.0, więc może się jakieś stypendium nawinie bo mało nas jest.
I w końcu będę miała czas dla siebie, a przynajmniej mam taką nadzieję bo dzisiaj obiad gotowałam pomiędzy sprzątaniem i praniem.
Taki sukces(dla mnie wielki) trzeba uczcić. Wczoraj po powrocie już nie miałam sił by stać w kuchni, ale dzisiaj chciałam poszaleć a więc....

Karkówka nadziewana boczkiem z kluskami śląskimi w towarzystwie mini marchewek

Karkówka:
80 dkg karkówki
30 dkg boczku (najlepszy wędzony, ale może być gotowany)
6 pieczarek
1/2 cebuli
sól, pieprz kolorowy(utarty w moździerzu), 3 ząbki czosnku, majeranek, kminek mielony i cały, papryka słodka
szklanka bulionu lub wody

Karkówkę myjemy i wycinamy "dziurę" do nadziewania. Dziurę oprószamy solą, pieprzem i nacieramy 1 ząbkiem czosnku przeciśniętym przez praskę. Do środka wkładamy połowę boczku pokrojonego w paski. Mięso od zewnątrz nacieramy solą, pieprzem, majerankiem, przeciśniętym czosnkiem, papryką i kminkiem.
Najlepiej zostawić mięso na kilka godzin w lodówce ale można piec od razu. Pieczemy w naczyniu żaroodpornym pod przykryciem w temperaturze 200 stopni od czasu do czasu podlewając.
W między czasie resztę boczku kroimy w kostkę, siekamy cebulę i kroimy pieczarki w półplasterki. Na suchą patelnię wrzucamy boczek, aby się wytopił. Dorzucamy cebulę i pieczarki. Smażymy razem ok 5 minut. Następnie całość dodajemy do mięsa i dopiekamy już razem.

Kluski śląskie

1 kg ziemniaków
250 g mąki ziemniaczanej
sól

Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości. Następnie studzimy. Zimne ziemniaki przeciskamy przez praskę, mielimy itp. W każdym bądź razie robimy wszystko by je bardzo dokładnie rozdrobnić i by nie było grudek. Do ziemniaków dodajemy łyżeczkę soli i mąkę. Zagniatamy razem. Z powstałego ciasta formujemy kulki z dziurką po środku. Wrzucamy na gotującą się, osoloną wodę i gotujemy do wypłynięcia klusek na powierzchnię.

Marchewki z masłem czosnkowo bazyliowym

garść mrożonych mini marchewek
2 łyżki masła
ząbek czosnku
kilka listków bazylii

Marchewki gotujemy w wodzie lub na parze. Masło mieszamy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem i drobno posiekaną bazylią. Kiedy ziemniaki będą gotowe masło rozpuszczamy i rozgrzewamy na patelni, dorzucamy marchewki i podsmażamy kilka minut na złoto.

Wszystko podajemy razem, kluski polewamy sosem z pieczenia mięsa razem z boczkiem i pieczarkami.

Smacznego:))

piątek, 3 lutego 2012

Ekhm, ekhm....

Drogie Panie i Panowie.
Bardzo przepraszam, że nie poświęcam odpowiedniej uwagi waszym blogom i przepisom.
Jest to spowodowane tym, że jestem w dalszym ciągu zakopana w notatkach i książkach. Niejmniej jednak zaglądam od czasu do czasu co nowego w waszych kuchniach się wyprawia;)
I proszę! Trzymajcie kciuki, w niedzielę najgorszy egzamin z "Finansów" a jak to zaliczę to jestem fajterem, hejterem czy jak to się tam mówi. Innymi słowy Karola rządzi:D

Ciumki:)
P.S. Mój szurnięty kotek też was obserwuje, a właściwie PACZY:))