wtorek, 31 stycznia 2012

Rozgrzewająco-aromatyczna ziemniaczana na bogato

Ale mam zaległości...
Pokornie skłaniam głowę i przepraszam, ale aktualnie siedzę zakopana w notatkach po samą szyję. I im więcej czytam tym mniej potrafię (tak mi się przynajmniej wydaje). Jednak gotuję co nieco i zdjęcia robię tylko czasu brak na zamieszczanie. Ale obiecuję poprawę już od przyszłego tygodnia. A teraz też będę się starać trochę nadrobić.
W takie okropne mrozy przyda się obiad, który rozgrzeje, pobudzi zamrożone kubki smakowe i węch.

Ziemniaczana na bogato

70 dkg ziemniaków
2 marchewki
1 pietruszka
2 ząbki czosnku
1 liść laurowy
2 ziela angielskie
2 skrzydełka z kurczaka
2 łyżki masła
1,5 łyżki mąki pszennej
2 kromki chleba
laska kiełbasy wiejskiej
majeranek, sól, pieprz
vegeta (nie musi być)

Skrzydełka myjemy i odgotowujemy. W tym czasie obieramy ziemniaki, pietruszkę i marchewkę. Ziemniaki kroimy w kostkę a marchewkę i pietruszkę w plastry.
Odgotowane skrzydełka, pokrojone warzywa wrzucamy do gara (3l) i zalewamy do pełna wodą. Dodajemy czosnek, ziele angielskie i liść laurowy. Gotujemy do zmięknięcia ziemniaków. Doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem. Można też dorzucić małą łyżeczkę vegety.
Kiedy zupka jest już prawie gotowa z łyżki masła i mąki przygotowujemy zasmażkę, którą później dodajemy do zupy, aby była bardziej gęsta i smakowita:)
Kiełbasę kroimy w plasterki, a następnie na krzyż i podsmażamy na złoto. Kiedy jest gotowa układamy na ręczniku papierowym, aby odsączyć tłuszcz i dorzucamy do zupy.
Na drugiej łyżce maseła przygotowujemy grzanki. Chleb kroimy w kostkę i podsmażamy
na złoto. Grzanki dodajemy przed podaniem do zupy nałożonej już na talerze.

Smacznego!:))

II Zimowy Festiwal Zupy

czwartek, 26 stycznia 2012

Roladki z kaszą i ziemniakami- na imprezę, na obiad, na przystawkę

Przepis na te roladki mam od mamy, wszyscy w rodzinie byli nimi zachwyceni. Prosta potrawa, a ile radości i smaku. Smaku swojskiego bo kasza i ziemniaki- tanio, swojsko i smakowicie.
Roladki są dobre i na gorąco, i na zimno. Najlepsze w towarzystwie czystego barszczu.
Przyznam, że kiedy robię je dla gości to smażę wcześniej, a później wsadzam na kilka minut do piekarnika. Są jak świeże.

Roladki z ziemniakami i kaszą gryczaną

2 kg ziemniaków
2 woreczki kaszy gryczanej
2 cebule
1/2 kostki masła
sól, pieprz
bułka tarta i jajka do panierki
opakowanie wafli (takich jak do słodkiego wafla)
olej do smażenia

Ziemniaki i kaszę gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzone i jeszcze ciepłe ziemniaki dusimy razem z kaszą i cebulką*. Tak powstałym farszem smarujemy wafle (1,5 cm wysokości) czekamy około 2 minut, aby wafle zmiękły. Ważne jest aby farsz był ciepły, aby wafle odrobinę zmiękły. Teraz zawijamy wafle z farszem w roladki.
Kroimy je na paski około 2,5 cm szerokości.Panierujemy i smażymy na złoto.
Podajemy na ciepło, zimno i jak nam się podoba. Najlepiej z barszczem.


Edit: tak się spieszyłam z dodaniem, że zapomniałam dopisać, że cebulkę oczywiście siekamy i podsmażamy na złoto na masełku:)

wtorek, 24 stycznia 2012

bo mi się chciało czegoś... MALVAPOEDING

Chodziłam wczoraj i zaglądałam w każdy kąt... i nie mogłam dojść czego mi się chce jeść, a wtem nagle nad głową zaświeciła mi się żarówka:) I przypomniałam sobie o przepisie, który zapisałam w ulubionych i miałam wypróbować. Przepis pochodzi stąd:przepisy-aleksandry.blogspot.com/2012/01/malvapoeding.html
A że miałam akurat (prawie) wszystkie składniki więc do pracy rodacy:)

MALVAPOEDING ( deser z Południowej Afryki)

3/4 szklanki cukru
2 duże lub 3 normalnej wielkości jajka (dałam 3)
1 duża łycha dżemu morelowego (ja dałam brzoskwiniowy)
150 gramów mąki pszennej
1 łyżeczka octu (zabrakło, dodałam sok z cytryny)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
pół łyżeczki soli
1 duża łycha masła
1/3 szklanki mleka

Cukier i jajka ubijamy razem, aż do powstania kremowej masy. Następnie dodajemy dżem i nadal ubijamy.Masło rozpuszczamy na ogniu (nie gotujemy) i dolewamy do ciasta stopniowo ciągle miksując. Dolewamy ocet i cały czas miksujemy.
Następnie powoli ciągle miksując dodajemy przesianą mąkę, sól, sodę. Na końcu łączymy mleko z ciastem.
Tak powstałe ciasto pieczemy w naczyniu żaroodpornym, wysmarowanym masłem i wysypanym bułką tartą ok. 30 minut w temperaturze 170 stopni.

Pod koniec pieczenia przygotowujemy syrop, którym nasączymy ciasto.

1 szklanka śmietanki 30%
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki mleka
100g masła

Wszystkie składniki umieszczamy w garnku i podgrzewamy mieszając co chwilę, aż do rozpuszczenia cukru i masła. Nie należy zagotować syropu.

Gotowe ciasto wyjmujemy z piekarnika, nakłuwamy w kilku miejscach wykałaczką i polewamy sosem. Należy odczekać kilka chwil, aby sos wsiąkł w ciasto i można podawać.
Równie dobre na ciepło jak i na zimno:)

Chciałabym zauważyć i pochwalić się iż nie posiadając miksera wszystko ubijałam trzepaczką ręcznie! uff....

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Zaginiona w akcji i tortellini

Już się tłumaczę... Nie zaginęłam w Eastwick choć bardzo bym chciała, nawet próbowałam obudzić swoje moce, ale niestety nic z tego:) Zaginęłam jednakże w gorączce sesji, rachunkowości. Od tych wszystkich cyferek, kont i analiz kręci mi się już w głowie. Ale masz ciało coś chciało. Zachciało się studiować to teraz do nauki. Na całe szczęście już 3 egzaminy za mną, zdane!:)
Dość o sprawach przyziemnych.
Dzisiaj miało być szybko. Ot taka przekąska lub bidny obiad jak kto woli. A, że z domu wyściubiać nosa się nie chce i zakupów urządzać to musiałam pobuszować po szafkach w poszukiwaniu składników. A dziewczyny tak o tortellini rozprawiały to zapragnęłam. Z tym, że u mnie kupne:)

Tortellini z duszonymi pieczarkami

garść tortellini z grzybami
3 pieczarki
2 łyżki masła
1 dymka
posiekana natka pietruszki
parmezan (opcjonalnie)
ząbek czosnku
sól, pieprz
łyżeczka soku z cytryny

Tortellini gotujemy wg przepisu na opakowaniu. Masło roztapiamy, dorzucamy posiekaną cebulę, po chwili dorzucamy pokrojone w półplasterki i skropione sokiem z cytryny pieczarki. Doprawiamy solą i pieprzem, oraz dorzucamy czosnek (przed podaniem wyjmujemy).
Dusimy razem, dodajemy makaronowe pierożki i podduszamy razem jeszcze kilka minut.
Podajemy ciepłe, posypane natką pietruszki i ewentualnie parmezanem.

Me gusta!:))

piątek, 20 stycznia 2012

Niedzielny piątek czyli rosół:)

Nie przepadam za rosołem... Ale dzisiaj był wymóg odgórny czytaj poalkoholowy zespół napięcia i bóli wszelakich czyli kac mojej drugiej połówki:p
Życzenie rosołu było i zostało spełnione.
Trochę dzisiaj ponudzę bo mam jeszcze dwa nowe odkrycia. No ale "najsampierw" rosołek kojący nerwy i żołądek.

Rosół drobiowo- wołowy

30 dkg mięsa wołowego z kością
1 ćwiartka z kurczaka
włoszczyzna: por, seler, marchewka x2, pietruszka, kapusta włoska, cebula ( może być tzw. tacka)
ziele angielskie
liść laurowy
2 ząbki czosnku
2 grzybki suszone (może być też pół obranego maleńkiego buraczka)
sól, pieprz
opcjonalnie vegeta

Mięso myjemy, oczyszczamy i dajemy do gara zalewamy niedużą ilością wody i odgotowujemy tzn. gotujemy aż do zakipienia wody i jeszcze kilka minut po. Nie jest to konieczne, ale eliminuje w dużym stopniu dalszą potrzebę zbierania "szumowin".
Wodę wylewamy, mięso opłukujemy pod bieżącą wodą.
Teraz pora na właściwie przygotowywanie naszego rosołu.
Do gara (lepiej wziąć większy garnek) wrzucamy oczyszczone i obrane warzywa. Marchewkę można pociąć na talarki. Cebulę podpiekamy nad palnikiem i dodajemy do reszty warzyw. Dodajemy mięso, zalewamy wodą około 2,5 litra.
Dodajemy 2 ziarna ziela angielskiego, 2 liście laurowe, 2 ząbki czosnku, 2 suszone grzybki (opcjonalnie, ale nadają też kolorku).
Gotujemy na minimalnym ogniu nie doprowadzając do wrzenia około 3 godziny (takie minimum). Pod koniec gotowania dodajemy sól i pieprz do smaku, można się też posiłkować vegetą, ale osobiście wolę pokombinować sama.
Ja podaję z makaronem, ale może być kostka z kaszy manny lub cokolwiek innego co lubicie np. mój tato uwielbia w rosole ziemniaki a ja po trosze podzielam jego smak:)


Wiem, że każdy robi rosół lub go robił i pewnie wygląda to bardzo podobnie, ale chcę podzielić się swoim sposobem. W moim domu rodzinnym nie dodaje się ani grzybków ani buraczka, a ja wyczytałam to dawno, dawno temu w książce "Przez dziurkę od klucza" Krystyny Siesickiej. Tam też wyczytałam o odświeżaniu chleba i dodawaniu mleka do jajecznicy:) Polecam, lekka i przyjemna.

No to teraz fajne połączenie na zimowe wieczory czekolada i serial...:)
Uwielbiam magię interesuje się nią, wierze w siły nadprzyrodzone i kocham wszelką literaturę, filmy, seriale o takiej fabule. Taki mój prywatny świr:)
I może nie "odkryłam" bo serial ten jest w obiegu od 2010r. ale ja pierwszy raz o nim usłyszałam i postanowiłam pooglądać, a mianowicie "Eastwick" tak, ma dużo wspólnego z filmem "Czarownice z Eastwick" ale jest miłosny, ciekawy i co najważniejsze magiczny więc szczerze polecam. Trochę w nim bajki ale to da się przeżyć, szczególnie jeśli jest się takim świrem jak ja;D
Już niedługo kończę, spokojnie:)
Drugie wcielenie zła to czekolada "o smaku wiśni, a potem chili" Wedla- cudnie słodka i pikantna. No po prostu brak mi słów.
Spróbujcie!:)

czwartek, 19 stycznia 2012

Mój sposób na....:)

Dzisiaj kilka małych porad, a właściwie sposobów na uproszczenie sobie życia:)

1. BAZA DO SOSÓW
Żeby zawsze mieć jakąś bazę do sosów, a uniknąć kostek rosołowych i tym podobnych specyfików raz na jakiś czas przygotowuję bulion i go mrożę. Biorę jedną ćwiartkę z kurczaka, obieram ją ze skóry i gotuję kilka godzin razem z warzywami -marchewka, por, kapusta, seler, opalana cebulka i przyprawami- ziele angielskie, liść laurowy. Nie dodaję soli ani pieprzu, aby poszaleć później przy przygotowaniu dania. Taki odcedzony i wystudzony płyn wlewam do plastikowych pojemniczków i mrożę. Zdarza mi się też potraktować w taki sposób resztki rosołu.

2. BEZ MARNOWANIA
Gotuję dla dwóch osób (przeważnie) więc jeśli kupię coś w puszcze (groszek, kukurydza itp.) i nie zużyję całości to odcedzam, przelewam wodą, pakuję w woreczek i mrożę. Takie warzywa i owoce można później odmrozić i dodać do sałatki lub wrzucić po prostu do np. sosu i same się odmrożą.

3. OSAD PO HERBACIE
Teraz trochę domowych mądrości. Piję dużo herbaty, która pozostawia brzydki osad na kubkach i filiżankach- szczególnie w zagłębieniach. Dobrym sposobem na wymycie ich jest sól. Odrobina soli na gąbkę i kubeczek jak nowy.

4. ODŚWIEŻANIE PIECZYWA
Jeśli chleb lub bułki odrobinę zeschną lub są po prostu czerstwe (nie przepadam za czerstwym pieczywem) to polewam je odrobiną wody (dobrze użyć do tego pędzelka i należy uważać, żeby nie przedobrzyć) a następnie wstawiam na chwilę do piekarnika nagrzanego na około 150 stopni Celsjusza. Pieczywo jest wtedy chrupiące i świeże. Ten sposób przydaje się w dniach świątecznych kiedy sklepy są pozamykane.

5. BEZ ROZWALANIA
Aby kluski, paluszki, pyzy itp. nie rozpadły się podczas gotowania do wody dodaję łyżkę mąki ziemniaczanej.


zdjęcie pochodzi z serwisu www.we-dwoje.pl

środa, 18 stycznia 2012

Viva Italia! Makaron z brokułami w sosie śmietanowym

Kolejny sposób na makaron. Akurat bez tego składnika pod każdą postacią (choć wielbię penne) nie wyobrażam sobie kucharzenia. I nie może go zabraknąć w moim domu.
Przepis pochodzi z książki "Potrawy z makaronu" zakupionej dawno temu w Biedronce.
Zamieszczam go ze swoimi zmianami i udziwnieniami.

Makaron z brokułami w sosie śmietanowym

1/4 kostki masła
1 dymka
250 g makaronu penne (polecam pełnoziarnisty, w pierwowzorze wstążki)
1 średni brokuł
1 szklanka rosołu (lub bulionu warzywnego)
1 łyżka mąki
150 ml śmietany 12%
pół kulki mozzarelli (startego)
1/3 długiego serka topionego o smaku śmietankowym
gałka muszkatołowa
sól, biały pieprz

2/3 masła rozpuszczamy większym garnku, dodajemy posiekaną cebulę i smażymy 4 minuty. Dodajemy makaron i podzielonego na różyczki brokuła*, zalewamy rosołem. Doprowadzamy do wrzenia, doprawiamy solą** i białym pieprzem. Gotujemy do zmięknięcia makaronu i brokułów. Radzę też często mieszać brokuł i makaron, aby się nie przypaliły.
W tym czasie w garnku rozpuszczamy pozostałe masło, dodajemy łyżkę mąki i smażymy ok. 2 minuty. Po czym dodajemy śmietanę oraz sery. Mieszamy razem do uzyskania jednolitej konsystencji i zawrzenia sosu. Doprawiamy solą i niewielką ilością gałki muszkatołowej (najlepiej świeżo startej).
Odcedzone makaron i brokuł polewamy sosem, mieszamy i gotujemy razem kilka minut.
Przekładamy na talerze i możemy się delektować.
Można też udekorować talerz plastrami jabłka.

*ja dodałam też pokrojoną na niewielkie kawałki łodygę- smakuje też bardzo dobrze a mój brokuł był maleńki:(
** w rosole jest już sól więc lepiej wstrzymać się z jej dodawaniem

wtorek, 17 stycznia 2012

Mexicana, Mexicana....tortilla na szybko:)

Szybko, smacznie i pikantnie.
Jako, że kupiłam ostatnio tortillę razową postanowiłam ją dziś wykorzystać. Ale na gyrosa jakoś ochoty szczególnej nie miałam. Z Zakopanego przywiozłam przyprawę do kuchni meksykańskiej Salsa de Yucatan z papryczką chili i serem (Kotanyi) to postanowiłam wypróbować- z obawą ale jakoś to poszło. Chociaż przyznam szczerze, że nie są to wyżyny smaku jeśli chodzi o mieszankę:)

Tortilla z kurczakiem i salsą

2 tortille razowe
1 duża pierś z kurczaka (pojedyncza)
2 łyżeczki przyprawy Salsa de Yucatan
4 łyżki oliwy z oliwek
1/2 puszki mieszanki meksykańskiej
5 dkg startego sera żółtego
łyżeczka sosu chili ostrego
1 pomidor
1 pęczek szczypioru z dymki

Pierś z kurczaka kroimy w kostkę, polewamy 3 łyżkami oliwy, dodajemy przyprawę. Mieszamy i odstawiamy do lodówki na 30 minut. Po tym czasie mięso wyciągamy i smażymy.
Pomidora kroimy w małą kostkę (w skórce), dodajemy łyżkę oliwy, łyżeczkę sosu chili i posiekany szczypior mieszamy- tak powstała nasza niby salsa:)
Na tortilli układamy najpierw salsę, posypujemy startym serem, dodajemy mięso i mieszankę z puszki.
Składamy tortillę i zapiekamy z opiekaczu lub piekarniku około 4 minuty. Miejsca, w których tortilla się "zamyka" posypałam odrobiną sera- podczas opiekania ser się roztopił i "paczuszka" trzyma się pięknie kupy;p


poniedziałek, 16 stycznia 2012

Marzenie każdego faceta czyli pieczona wieprzowina

Obiad na życzenie. Na życzenie mego Lubego- Kali chcieć mięsa i koniec;)
No to, co by stać się dobrą wróżką spełniającą marzenia zakasałam rękawy i powstała duszona wieprzowina.
Przyznam szczerze, że taka babka jak ja też nie odmówi takiej sztuki mięska

Pieczona wieprzowina marynowana w musztardzie

70 dkg mięsa wieprzowego (u mnie mięso od szynki)
3 łyżki musztardy sarepskiej
5 łyżek oliwy
2 łyżki przyprawy do "pieczonej wieprzowiny"*
1/2 cebuli (dużej)
2/3 szklanki bulionu (może być z kostki)
1 łyżka masła

Mięso myjemy, odkrawamy to co zbędne i kroimy na plastry grubości 1-1,5 cm.
Rozbijamy je lekko pięścią.
Z przyprawy do wieprzowiny, musztardy i 2 łyżek oliwy robimy marynatę, a następnie nacieramy nią mięso. Odstawiamy do lodówki na ok. godzinę.
Po godzinie wyjmujemy.
Na patelni rozgrzewamy masło z resztą oliwy i smażymy mięso z obu stron po 4 minuty.
Mięso przekładamy do naczynia do zapiekania (np. żaroodpornego).
Na tłuszczu, który pozostał na patelni podsmażamy pokrojoną w piórka cebulę. Gdy cebula będzie już rumiana dodajemy bulion. Gotujemy tak długo, aż większość płynu odparuje i uzyskamy sos o konsystencji zawiesiny. (Zamiast bulionu można użyć białego wina wytrawnego).
Sosem polewamy mięso.
Przykryte naczynie (pokrywką lub folią aluminiową) wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 220 stopni Celsjusza i pieczemy około godziny. Tak właściwie to do momentu aż mięso będzie miękkie i rozpływające się- to trzeba sprawdzać.

Podajemy z pure ziemniaczanym i kiszonymi ogórkami (to tylko opcja, może zaszalejecie z innymi dodatkami).


*Przyznam szczerze, że nie jestem przychylnie nastawiona do gotowych mieszanek przypraw, ale ta jest wg mnie idealna. Jest to mieszanka firmy Digesta "wieprzowina pieczona" www.digesta.com.pl -> i to nie jest reklama, bo po prostu akurat ta firma ma tanie przyprawy w dużych opakowaniach i naprawdę są aromatyczne i takie jak lubię po prostu no!:) u mnie można je kupić w sklepie mięsnym.

niedziela, 15 stycznia 2012

Zielono mi:)

Za oknem biało i zimno a mnie naszło na lato.
Sortowałam dzisiaj szmatki* a wśród nich lekkie, zwiewne jak piórko sukienki i tak mi się rozmarzyło.
Więc też niech i obiad będzie jakiś letni:)

A, że udało mi się dorwać świeży szpinak (tak wiem, sztucznie pędzony, ale nie potrafię się oprzeć) to moje ulubione wakacyjne danie.

Penne ze szpinakowym pesto

3 garście świeżego szpinaku
garść orzechów włoskich
3-4 łyżki parmezanu
2 łyżki sera feta
3 ząbki czosnku
kilka listków Bazyli
sól morska, pieprz kolorowy w ziarnach
130 ml oliwy z oliwek
puszka tuńczyka w kawałkach w wodzie
250 g makaronu penne

Makaron gotujemy al dente. W międzyczasie wszystkie składniki (oprócz tuńczyka) miksujemy blenderem (lub innym urządzeniem) aż do uzyskania w miarę jednolitej i gładkiej masy. Ugotowany i przelany zimną wodą makaron przekładamy na patelnię z rozgrzaną oliwą.

Podsmażamy, mieszając 4 minuty. Następnie dodajemy 2-3 łyżki szpinakowego pesto. Mieszamy tak aby masa oblepiła cały makaron, podsmażamy makaron z pesto 3 minuty. Przekładamy na talerze, dodajemy odcedzonego tuńczyka i ozdabiamy listkiem bazylii. Możemy też posypać odrobiną parmezanu.

Pyyycha!!


P.S. Jeśli ktoś zagląda czasami na serwis papilot.pl to przepis tam zamieszczony jest także mój:)

*od jakiegoś czasu prowadzę sklep z odzieżą z drugiej ręki- stąd to niewdzięczne zajęcie jakim jest sortowanie;
za jakiś czas planuje otworzyć także internetowy sklep retro,ale tym się jeszcze pochwalę:))

czwartek, 12 stycznia 2012

Humpty dumpty:)





Kojarzycie? Humpty dumpty- Pan Jajko z Alicji w krainie czarów i nie tylko...
bo teraz w nowej odsłonie i w "Kocie w butach" nasz dobry znajomy dostał ciekawą rólkę:)
To jak wszędzie te jajca to ja też chcę. I mam. W paście. A co! Kto bogatemu zabroni:)
P.S. Mam nadzieję, że były od kurki gryzipiórki:)


PASTA KANAPKOWA OGÓRKOWO-JAJECZNA

2 jajka ugotowane na twardo
2 średnie ogórki kiszone
1 opakowanie serka homogenizowanego lub innego kanapkowego (użyłam Bielucha)
1 łyżka majonezu
1 łyżeczka musztardy sarepskiej
2 łyżki sera żółtego startego na małych oczkach (wiórki)
sól, pieprz

Jajka ścieramy na tarce o dużych oczkach. Ogórki kroimy w drobną kostkę.
Mieszamy serek, majonez, musztardę. Dodajemy ser, ogórki i jajka. Mieszamy.
Doprawiamy do smaku pieprzem i solą.

Podajemy na kanapkach.
Ja użyłam "odświeżanej" bułki.

Odświeżanie pieczywa
Jeśli bułka lub chleb straciło swoją chrupkość a nie lubimy twardego i czerstwego pieczywa to skrapiamy wodą skórkę naszej bułki lub chleba. Nie tak, aby zamokło- dobrze jest to zrobić pędzlem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 150 stopni na kilka minut ok. 5. I gotowe.
Pieczywo odzyska chwałę i blask:)


środa, 11 stycznia 2012

Swojsko!

Zaczynam wierzyć w swojskie, chłopskie jadło. Niby tłusto, ale ciii.
Taki "fusion" (modne słowo:))polskości i orientu to idealne połączenie na pochmurne popołudnie kiedy obiad powinien nas pobudzić i ogrzać- zapachy orientu plus polska rozgrzewka w postaci boczku to coś czego mi brakowało.

Przyznam się, że jednak nie byłam do końca oryginalna bo przepis zdarłam stąd:
.
A właściwie inspirację.

No to zaczynamy.

1 kg ziemniaków
15 dkg boczku
1 cebula
1 łyżeczka soli morskiej
1 łyżeczka kminku
1 łyżeczka pieprzu ziarnistego (kolorowego)
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka nasion kolendry
2 suszone ostre papryczki (ja użyłam peperoncino)
1,5 cm startego imbiru
2 łyżki oleju
3 łyżki startego sera

Boczek kroimy w kostkę i wrzucamy na patelnię aby wytopić tłuszcz. Po kilku minutach dodajemy pokrojoną w pióra cebulę.

Ziemniaki myjemy dokładnie (nie obieramy) i kroimy na duże "fryty". Przyprawy ucieramy razem w moździerzu.
Kiedy boczek i cebula są gotowe na patelnię wrzucamy ziemniaki, oraz mieszankę przypraw. Mieszamy tak aby proszek i tłuszcz pokryły kawałki ziemniaków.

Przekładamy do naczynia żaroodpornego wyłożonego papierem do pieczenia.
Pieczemy około godziny (należy sprawdzać).

Przed podaniem posypujemy drobno startym serem.
Można podać z sosem tzatziki lub czosnkowym.

wtorek, 10 stycznia 2012

Przegląd tygodnia...:)

Tak tak proszę Państwa! Dzisiaj robimy przegląd tygodnia co by nic się nie zmarnowało, wrzucamy do gara i voila! A właściwie powinno być pronto bo danie z włoskimi korzeniami:))

Pasta al forno z szynką i oliwkami

250 g makaronu penne
20 dkg szynki mocno wędzonej
10 dkg sera żółtego (może być już przyschnięty)
3 małe oscypki
13 oliwek
puszka pomidorów bez skórki
1 cebula
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, cukier i przyprawy do kuchni włoskiej (zioła prowansalskie, bazylia, oregano)
2 łyżki bułki tartej
2 łyżki startego parmezanu
2 łyżki oliwy z oliwek

Makaron gotujemy al dente wg przepisu na opakowaniu.
Szynkę, cebulę, oliwki, oscypki kroimy w kostkę.
Ser żółty trzemy na tarce.
Czosnek przeciskamy przez praskę.

Na patelni rozgrzewamy oliwę. Dodajemy szynkę i cebulę. Smażymy do zbrązowienia (lekkiego). Dodajemy pomidory w puszce i czosnek, oraz doprawiamy do smaku. Możemy dodać gotową mieszankę przypraw do pizzy lub makaronu- ja wolę kombinować;)
Gotujemy razem na małym ogniu, aż odrobinę zgęstnieje.

Makaron wrzucamy do naczynia żaroodpornego, dodajemy oliwki, oscypek, starty ser oraz gotowy już sos.
Mieszamy wszystko i posypujemy z góry bułką tartą i startym parmezanem.

Pieczemy w 180 stopniach Celsjusza ok. 20 minut.

Smacznego!!:))

czwartek, 5 stycznia 2012

Kino, kanapa....i czekolada;))

Kocham francuskie filmy, ten język (ciągle obiecuję, że pójdę na kurs).
Uwielbiam ich filmy, komedie romantyczne, sprawiają, że oglądając unoszę się nad ziemią, a później pragnę... a w tym przypadku pragnęłam czekolady:)

Muszę polecić film "Przepis na miłość", może go już widziałyście, ja dopiero wczoraj, ale mnie powalił. Na kolana.
Może nie jest to obraz dla widza szukającego filmu dającego do myślenia, przeżyć duchowych- chociaż miłość zawsze daje do myślenia.
Polecam wszystkim, którzy chcą oderwać się od codzienności i posmakować czekoladowej rozpusty.


A zainspirowana magią czekolady zapragnęłam czegoś takiego co mnie rozpieści i będzie zawierało moje ulubione warianty smakowe: czekolada i suszone śliwki.

I tak oto ukradłam przepis stąd:http://babeczka.zuzka.pl/2011/07/ciastka-czekoladowe-na-maslance/
Odrobinę zmieniłam, ale tylko dodatki no i zmniejszyłam ilość mąki, ale to chyba jest zależne od jej jakości, wilgotności i kaprysów.

Ciasteczka czekoladowe ze śliwkami i kardamonem.


1,75 szklanki mąki pszennej
pół łyżeczki sody oczyszczonej
pół łyżeczki soli
115 g masła
3/4 szklanki ciemnego kakao
1 szklanka białego cukru
0,5 szklanki cukru trzcinowego
3 nasiona kardamonu
2/3 szklanki maślanki
opakowanie suszonych śliwek (200g)

Mąkę przesiewamy, dodajemy sól, sodę i mieszamy. Masło roztapiamy i gorące przelewamy do miski. Dodajemy przesiane kakao i miksujemy na gładko. Następnie dodajemy cukier biały i brązowy, kardamon*, maślankę i znowu miksujemy na gładko.
Teraz pomału dodajemy mąkę cały czas miksując, tak aby wyszło lepkie, gęste i pyszne "na surowo" ciasto. Dodajemy posiekane śliwki i mieszamy.

Blachę wykładamy papierem. Na jedno ciastko dajemy około pół łyżki ciasta, nie musimy formować równych ciasteczek. Lepiej jednak zostawiać dość duże przerwy między masą.
Pieczemy: wg autorki przepisu 10-12 minut, u mnie było to około 5 minutek dłużej w 180 stopniach.

*z kardamonu oczywiście wyjmuje pestki "właściwie" które ucieramy w moździerzu

środa, 4 stycznia 2012

Góralski urlop hej!

No więc wracam do rzeczywistości, na szczęście nie do końca szarej:)
Ale było pięknie, smacznie i kolorowo.
Udało się wyrwać w góry, do wg mnie pięknego ale odrobinę przereklamowanego Zakopanego.
Odpoczęłam, przytyłam pewnie z 5 kg bo oscypki i inne specjały okropnie kusiły.

Dopiero teraz składam życzenia noworoczne, aby wszystkie nasze postanowienia i marzenia doprowadzić do końca. Żeby kolejny rok był obfity w nowe akcje, pomysły i inspiracje kulinarne. A także aby w każdym naszym dniu było szczęście i miłość:)