niedziela, 23 grudnia 2012

Świąteczne mięsiwo. Schab z żurawiną i śliwkami w sosie owocowo- grzybowym.

Oj ciężko...
Zaniedbałam się okrutnie, ale uwierzcie, że nie miałam kiedy pisać.
A jak było te choćby 15 minut to nie miałam już sił.
Nigdy nie myślałam, że można po prostu wrócić, usiąść i zasnąć "w opakowaniu" i tego ostatnio doświadczyłam.
5 dni, praca 11 h plus 2h dojazdu...
Ale już nie męczę żalami;)

Cieszą mnie święta, cieszą mnie prezenty i pierwsza w życiu żywa, piękna choinka, która czeka żeby ją przyozdobić w najwymyślniejsze sposoby.
Cieszy mnie jemioła i świąteczny stroik.
Cieszą mnie moje nowe buty na mega wysokiej koturnie, pierwsze takie w życiu i kolczyki koty, i nowa książka kucharska- takie moje prezenty dla siebie od siebie;)
W ogóle nawet porządki mnie cieszą i to, że K. się w nie włączył:)

Wy też się cieszcie, z każdej drobnej chwili, z 5 minut z książką, z dobrej kawy czy uśmiechu innego człowieka- to taki początek moich życzeń tegorocznych.

A dla was pomysł na cudowny, świąteczny obiad.

Schab nadziewany śliwką i żurawiną w sosie owocowo- grzybowym.
 
(na 2-3 osoby, w przypadku dużej rodziny proporcjonalnie zwiększać ilość)

0,5 kg schabu bez kości
1 łyżka majeranku
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu
5 śliwek kalifornijskich
duża garść suszonej żurawiny
 2 łyżki klarowanego masła
na sos:
4 śliwki
2 łyżki żurawiny
20 g suszonych grzybów mieszanych- namoczonych i opłukanych
1 mała cebula
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku
 gałązka rozmarynu, liść laurowy,2-3 gałązki tymianki- związane bawełnianą nicią
2 kulki ziela angielskiego

Mieszamy majeranek, sól i pieprz. Schab mocno nacieramy przyprawami.
Długim ostrym nożem robimy na środku, wzdłuż mięsa dziurę, w którą wkładamy posiekane owoce.

Schab odstawiamy na minimum 2 h.
Następnie obsmażamy z każdej strony na rozgrzanym maśle.

Wcześniej namoczone grzyby siekamy drobno, podobnie postępujemy z cebulą.
W głębokim garnku rozgrzewamy masło, dodajemy cebulę i grzyby podsmażamy. Wrzucamy posiekane owoce, czosnek, związane zioła i ziele.
Na tym układamy mięso, zalewamy ciepłą wodą do 2/3 wysokości mięsa, przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu 1,5 do 2 godzin.

Mięso wyciągamy z sosu, zostawiamy w ciepłym miejscu (np. nagrzany ale już wyłączony piekarnik)
a sos przecieramy przez sito.
Podajemy  mięso pokrojone w plastry, polane sosem i w towarzystwie np. pieczonych ziemniaków;)




czwartek, 13 grudnia 2012

Wyniki:) i sos imbirowo- cebulowy:)


Wiecie co?
Nie wiem co wybrać, ale dla mnie najlepszą opcją jest mieszanka Oli:

"Zaczarowana kuchnia to idealna nazwa dla mieszanki, która kryje w sobie magię smaków i aromatów :) Zawsze robię własne mieszanki przypraw. Mam je pod ręką kiedy przygotowuję moje dania :) Myślę jednak, że zaczarowana kuchnia byłaby aromatyczną przyprawą do mięs, pasztetów i pieczeni. W jej skład wchodziły by zioła (zerwane z końcem lata z ogórka i ususzone) - oregano, bazylia, tymianek, cząber i majeranek. Do tego ziarna kolendry i czarnego pieprzu, sporo gruboziarnistej soli, granulowany czosnek i ziele angielskie. Wszystko utuczone (ale niezbyt drobno) w moździerzu i zamknięte w pięknym ozdobnym słoiczku :)"

Bo uwielbiam zioła, domowe mięsa i... niezbyt dobrze utłuczone w moździerzu składniki, lubię jeść kiedy pod zębem wyczuję i przegryzę jakieś ziółko czy nasionko.
A podarek zaprezentuję niebawem:) a może zaprezentuje go Ola:)

A stanie się to dopiero teraz gdyż planuję prezent choć odrobinę dopasować do zwycięzcy, a właściwie zwyciężczyni:)

Reszcie uczestników dziękuję, że zdecydowali się wziąć udział i kombinować.
Gratulacje;*

A teraz dość szybki, jeden z moich "ulubieńszych" sosów, bo bardzo prosty w wykonaniu.



Mięsny sos cebulowo- imbirowy z posmakiem kminku.

0,5 kg łopatki (lub innej części wieprzka)
2-3 łyżki klarowanego masła
łyżka mąki
4 duże cebule
3 cm imbiru
duża łyżka ziaren kminku
ząbek czosnku
sól, pieprz
liść i ziele (obowiązkowo do wszelkich mięsnych sosów)
Można użyć mieszanki Zaczarowana kuchnia:)

Łopatkę kroimy w kostkę. Cebulę piórkujemy.
Na rozgrzanym maśle obsmażamy mięso, dodajemy cebulę i smażymy aż będzie mocno zrumieniona. Dodajemy starty imbir, nasiona kminku, czosnek, listek i ziele. Smażymy jeszcze ok. 2 minut.
Dosypujemy łyżkę mąki dolewamy 2-3 szklanki ciepłej wody.

Dusimy pod przykryciem jak najdłużej, ewentualnie dolewając wody- CIEPŁEJ.
 Minimalny czas to oczywiście taki, w którym mięso będzie miękkie.

Doprawiamy solą i pieprzem.
Podajemy z chlebem, ziemniakami, plackami ziemniaczanymi czy tym na co mamy ochotę:))
Można podać ze śmietaną, posypane koperkiem.






poniedziałek, 10 grudnia 2012

Mini kofty, delikatnie rozgrzewające.


Jak zwykle zwykłe mielone mi nie wystarczy...
Muszę kombinować i dzisiaj tak sobie wykombinowałam.
Nie wiem czy mogę nazwać ten twór koftami, bo niestety nie są grillowane i w ogóle, ale...
Cóż tam konwenanse, bawmy się:)

Takie małe kawałki doprawionego mięska możemy podać w ramach obiadu (u mnie z pieczonymi ziemniakami) lub na ciepło/zimno z wykałaczkami lub patyczkami do szaszłyków i różnymi dipami na imprezę:)



Mini kofty z dwoma sosami
(4 osoby)

na kofty:
500 g mięsa wieprzowego mielonego
1 jajko
łyżka bułki tartej
1 łyżeczka: czubrycy zielonej, czosnku granulowanego, papryki słodkiej, garam masala, soli
1/2 łyżeczki pieprzu syczuańskiego

na sos pomidorowy:
2 pomidory
3 czubate łyżeczki przecieru pomidorowego
1 łyżeczka curry
3 listki limonki kafir (suszone)
sól, cukier
1 ząbek czosnku

na sos ogórkowy:
1 długi ogórek
1 łyżeczka czosnku granulowanego
sól, pieprz
3 łyżki jogurtu greckiego

Mięso mieszamy dokładnie z resztą składników. Formujemy małe walce i układamy na talerzu wysmarowanym tłuszczem i wstawiamy do lodówki na ok.2 h.
Smażymy przed podaniem na odrobinie oleju lub klarowanego masła (lub wcześniej i podgrzewamy w piekarniku).

Pomidory sparzamy, ściągamy skórkę i kroimy w kostkę.
Na patelni rozgrzewamy łyżeczkę oliwy, wrzucamy lekko rozgnieciony czosnek i curry.
Po minucie dodajemy przecier i smażymy kilka chwil.
Dodajemy liście limonki i pomidory.
Gotujemy na małym ogniu minimum 30 minut z rzadka mieszając, ewentualnie możemy dolewać kilka kropel wody.
Przed podaniem doprawiamy solą i cukrem oraz przecieramy przez sito.

Ogórka obieramy, ścieramy na tarce. Mieszamy z jogurtem i przyprawami i zostawiamy w lodówce na minimum 30 minut.

Kofty podajemy polane oboma sosami lub osobno z sosami w miseczkach.




A ja przypominam o konkursie urodzinowym z poprzedniego posta:

KONKURS URODZINOWY 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Dziś są Twoje urodzinyyyy....:) Konkurs!:)

Witojcie Kumoszki!:)

Za 3 dni mój blog będzie obchodził swoje pierwsze urodziny, mały berbeć z niego.
A żeby tradycji stało się za dość będzie konkurs.
Dość spóźniony, ale zamieszanie takie, że czasu i pamięci brakło niestety.

A więc moje urodzinowe konkursiwo dotyczyć będzie...
No zgadnijcie, co kocham??
Przypraw;)

Mała kreatywna zabawa w mieszanie:)

1. Komponujesz lub dodajesz już skomponowaną specjalną mieszankę przypraw, którą nazwałabyś/nazwałbyś "Zaczarowana kuchnia".
2. Dodajesz ją w komentarzu poniżej razem z adresem e-mail(konieczny!!!).
3. Miło jeśli polubisz mnie na facebooku , ale konieczne to nie jest:)

Odpowiedzi przyjmuję od dziś do 12 grudnia do północy. Zwycięzcę wyłonię dzień później.

Nagroda jest niespodzianką!:))

foto 

niedziela, 2 grudnia 2012

Czeski biszkopt miodowy. Czeski film:)

Czeski film to mam ostatnio.
K. zleciał mi ze schodów, wracam ze szkoły a tu "Nie mogę chodzić"....
Pół zeszłej niedzieli w szpitalach, teraz opieka nad obłożnie chorym facetem- wyobraźcie sobie, gorzej niż z dzieckiem;p
Z kury domowej przeistoczyłam się w Panią Informatyk, bo muszę go na sklepie zastępować, a jutro mam rozmowę o pracę więc trzymajcie kciuki:)

A mimo wszystko piec się chce...
przepis znalazłam w "Ciasta za grosik" wydanie specjalne grudniowe



Czeski biszkopt*  miodowy ( w formie babki, bo tak ładniej)

200 g miękkiej margaryny (miałam Kasię)
150 g cukru pudru
4 łyżki płynnego miodu (u mnie nawłociowy)
200 g mąki pszennej
2 łyżki kakao ciemnego
3 jajka
2-3 łyżki mleka (dałam po prostu mały chlust)
tłuszcz i bułka do formy
dwie większe garści suszonych owoców- to już mój wymysł:)

Margarynę ucieram z cukrem, dodaję resztę składników prócz mleka i owoców. Ucieram na gładką masę. Jeśli jest zbyt gęsta dodaję mleka.

Do gotowego ciasta dorzucam owoce i mieszam.

Wykładam do formy na babkę (może być zwykła prostokątna blaszka) wysmarowanej masłem i wysypanej bułką.

Piekę 30 minut w 190 stopniach Celsjusza.

Po wystudzeniu można posypać cukrem pudrem, lub polać jakąś polewą:)

* z biszkoptem to nie ma jakoś wiele wspólnego, ale naprawdę jest dobre i fajnie mokre w środku.


piątek, 30 listopada 2012

Chłopski garnek. Na zimne, ciemne dni.

Idzie na zimę, idzie na śnieg- to tak parafrazując Strachy na lachy

A wy znacie coś lepszego w pochmurny dzień niż miska rozgrzewającego, gęstego "naparu" warzywno- mięsnego?:>
Ja nie widzę lepszej opcji:)

Zapraszam do stołu!:)

Chłopski garnek

1/2 kg kiełbasy (śląskiej, zwyczajnej, ogrodowej itp.)
1/2 kg ziemniaków
2 czerwone papryki
2 średniej wielkości cebule
200 g pieczarek
1/2 małej kapusty białej (tak ok. 300 g)

mały słoiczek przecieru pomidorowego
2- 3 ząbki czosnku
czerwona słodka papryka
kminek mielony
sól, pieprz
majeranek

ewentualnie mąka+ masło do zagęszczenia


Kiełbasę, ziemniaki, cebulę, paprykę i kapustę kroimy w kostkę. Pieczarki kroimy na ćwiartki.
Podsmażamy po kolei:
1. Kiełbasa
2. Cebula
3. Ziemniaki
4.Kapusta
5. Papryka
6. Pieczarki

Zalewamy wodą (do poziomu warzyw i mięsa). Dorzucamy czosnek, liść laurowy i ziele angielskie.
Dusimy pod przykryciem do miękkości (im dłużej tym lepiej- więcej smaku).
Dodajemy przecier pomidorowy i przyprawy( ile kto uważa, ja nie żałuję kminku). Ewentualnie zagęszczamy zasmażką lub mąką.
Podajemy na gorąco:)





wtorek, 20 listopada 2012

Chleb litweski (wg Kamisa)

Jakiś czas temu "nastawiłam" zakwas żytni i tak sobie on rósł, upiekłam już z niego 1 chleb, niestety do zdjęć nie doczekał.
Ten też fotografowałam dopiero teraz przy sztucznym oświetleniu więc zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia, ale cóż...
Zostawiam was na 2-3 dni bo będę bez interneta, do zobaczyska!:)

A przepis znalazłam w "Kuchni" nr 4/2012, dokładniej jest to reklama przypraw do chleba Kamisa. Ja sobie doprawiłam podobnie bez mieszanki:)

Chleb litewski

 (1 bochenek, foremka keksowa ok. 25 cm)

0,5 l wody
375 g mąki żytniej (typ 720)
125 g mąki orkiszowej (typ 1850)
200 ml zakwasu żytniego
1 łyżka soli
mąka plus tłuszcz do wysypania blaszki
mleko do posmarowania chleba
kminek cały do posypania

Moja mieszanka: (na oko) 1 łyżeczka czarnuszki, 1 łyżeczka czybrycy zielonej, 1 łyżeczka kminku mielonego

Wszystkie składniki prócz mleka, tłuszczu i całego kminku mieszamy. Foremkę smarujemy tłuszczem i obsypujemy mąką. Przekładamy ciasto, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na minimum 12 godzin w ciepłym miejscu (u mnie pod kaloryferem i 16 h).

W tym czasie można chlebek przekładać ja zrobiłam to tylko raz przed snem.

Wyrośnięty chleb smarujemy mlekiem, posypujemy kminkiem i wkładamy do piekarnika razem z naczyniem żaroodpornym wypełnionym wodą (nie będzie twarda skórka).
Włączamy piekarnik, ustawiamy na 200 stopni Celsjusza i pieczemy 1,5- 2 h.

Wyciągamy, studzimy i opanowujemy się coby nie pokroić przed wystygnięciem:)






poniedziałek, 19 listopada 2012

Babeczki (podobno muffiny) z jabłkami.

Co do "podobno muffiny" dalej nie rozumiem różnicy między muffinami a babeczkami:)
Ja jestem konserwa językowa i dla mnie są to babeczki muffinkowe, ot taki kaprys i kompromis.
A teraz odpowiedzcie:
Lubicie jabłka?
Bo ja bardzo:)
Chyba w każdej postaci.
Właśnie piekę żeberka z jabłkami a wam serwuję:

Babeczki z jabłkami i masą krówkową
inspiracja White Plate

2 jabłka (dałam takie do jedzenia, ale można by dać szarą renetę, a nawet zalecam)
2 jajka
100 g masy krówkowej
2 łyżki śmietany 18%
80 g oleju kokosowego (płynnego, można dać inny tłuszcz np. masło)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
200 g mąki pszennej
20 g cukru*

Jabłka ścieram na tarce (grube oczka), dodaje masę krówkową, jajka, olej i śmietanę. Mieszam. Dodaję mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i cukrem i mieszam (niezbyt dokładnie).

Wkładam do foremek na babeczki wysmarowanych tłuszczem (można dać papilotki ale miałam tylko wielkie a małych nie więc zrezygnowałam).

Piekłam w 190 stopniach ok. 25 minut (wszystko zależy od piekarnika).

Wyszło 12 babeczek małych i 3 wielkie:)

Smacznego!:) są świetne jako śniadanie do ulubionej kawy.


piątek, 16 listopada 2012

Jeszcze jesiennie. Polędwiczka w sosie grzybowym.

   Zamieszanie. Dużo zadań, dużo pracy a czasu mało, bo doba niestety nie jest z gumy.
Teraz w piekarniku siedzą "muffiny" z jabłkami i masą krówkową i mam nadzieje, że coś zostanie na rano do zdjęć.
Wczoraj upiekłam cudowne chlebki ale do rana nie zostało praktycznie nic, jakieś małe chochliki je zaatakowały:)

A teraz proszę polędwiczka. Było naprawdę pysznie.



Polędwiczka wieprzowa duszona z grzybami
 ("Kuchnia polska" Marzena Wasilewska z moimi niewielkimi zmianami)

1 polędwiczka wieprzowa (300-400g)
30 g suszonych grzybów
2 łyżki mąki
3 łyżki klarowanego masła
1 cebula
200 ml śmietany 18%
sól, pieprz

Grzyby namaczamy na minimum 2 godziny w 300 ml wody.
Następnie je odcedzamy, płuczemy i znowu wkładamy do wody, w której się moczyły. Doprowadzamy do wrzenia i i gotujemy ok. 10 minut.
Grzyby wyjmujemy i kroimy w paski. Wywar przecedzamy ( w razie wystąpienia ewentualnych drobinek piasku, prochu itp).
 
Polędwiczkę oczyszczamy, nacieramy solą i pieprzem i oprószamy 1 łyżką mąki. Można przekroić na pół wtedy nie potrzebujemy dużego garnka.
2 łyżki masła rozgrzewamy na patelni, wrzucamy polędwiczkę i obsmażamy z każdej strony na złoto.
 
Resztę tłuszczu rozgrzewamy w rondlu ( z grubszym dnem), dorzucamy pokrojoną cebulę, do zeszklonej cebuli dodajemy pokrojone grzyby, mięso i zalewamy wywarem grzybowym. 
Dusimy na małym ogniu do miękkości.
Następnie wyjmujemy mięso, trzymamy w cieple.


Do sosu dodajemy śmietanę wymieszaną z 1 łyżką mąki (jeśli wolicie rzadkie sosy to samą śmietanę) i doprowadzamy do wrzenia.
Dosmaczyć przyprawami.

Polędwiczkę pokroić w plastry, ułożyć na talerzu i polać sosem.
Podałam z warzywami na patelnię (mrożonka).




czwartek, 15 listopada 2012

Liebster Blog.

No więc dostało mi się...

wyróżnienie, nagroda czy jak tam to nazwiemy od Krakowianki w Bieszczadach. 
Dziękuję!:)
Zaszczytny tytuł przyznajemy mniej znanym i popularnym blogom i ich właścicielom.

Działa to tak, odpowiadamy na moje pytania, wybieramy 11 blogów, które chcemy uhonorować i zadajemy im swoje 11 pytań.



Prawdę mówiąc niekoniecznie wiem kogo nominować, bo cała reszta oprócz mojego wydaje mi się być popularna;) Ale się postaram.



 A tu odpowiedzi na pytania Krakowianki:

 1) Co popchnęło Cię do założenia bloga?

 A bo ja wiem? Po prostu oglądałam inne i stwierdziłam czemu nie, ja też mogę;)

 2) Jaki jest twój ulubiony deser?

 Z deserami bywa ciężko, ale mogę postawić na Panna cottę. Ale jeśli mogę to podpinam pod desery ciasta i najbardziej uwielbiam ucierane z sezonowymi owocami- mój nr 1 to rabarbar.

3) Ile czasu dziennie poświęcasz na bloga?

 Na pewno za mało. I bywa z tym różnie czasem jak jestem zabiegana to tylko spojrzę, a czasem spędzam cały wieczór na przeglądanie

. 4) Kuchnię jakiego państwa bądz regionu lubisz najbardziej?

Polską (bieszczady, podkarpacie) i w śródziemnomorską (tu podoba mi się sposób celebrowania posiłków). 

5) Często jesz "na mieście", restauracje, bary mleczne..?

 Prawie nigdy. Wyjątkiem są zjazdy kiedy mam 1h przerwy i całą grupą idziemy biesiadować;) 

6) jak spędzasz wolny czas?(pomijając bloga)

 Czytam, maluję i lepię

. 7) jakich produktów nie kupujesz - a robisz samemu w domu?

 Części przetworów (ogórki, papryka, buraczki), kwas buraczany, żurek. Dwa razy do roku razem z rodzicami wędliny. Różnie to tak naprawdę bywa. Staram się nie używać gotowych mieszanek z przyprawami.

 8) Kto nauczył Cię podstaw gotowania?

Mama. Kiedy czegoś nie wiem to wiszę na telefonie i pytam.

 9) Książki kulinarne - jaką polecasz, z jakiej najczęściej korzystasz?

 Prawdę mówiąc nie mam ich za wiele i żadna mnie jeszcze nie urzekła w 100%. Ale całkiem niezła jest "Kuchnia Polska" M. Caprari. Raczej nie posiadam książek wydanych przez celebrytów i znanych ludzi.

 10) Mówią przez żołądek do serca, zaproponuj potrawę dla ukochanej osoby (to taka mała inspiracja dla mnie na przyszłość :) )

Zależy co kto lubi, u mnie na pewno sprawdzą się bitki w sosie cebulowym albo inne mięsa w ciężkich sosach. To misie lubią najbardziej. 

11) Twoje marzenie...

 Dużo ich, ale ciii....



 Moi wyróżnieni (prawdę mówiąc nie wiem kogo mam tu wrzucić wydaje mi się, że tylko ja jakaś opóźniona jestem):

1. Teen kitchen
2. Trying to cook and bake
3. Pusty Kociołek
4. Co by tu zjeść
5. Proste potrawy
6. Oliwka w czekoladzie
7. Obados na obiados
8.Czerwień i błękit
9. Niezła babka
10. Cooking is my escape
11. Smak europy

I moje 11 pytań:

1. Słodko czy wytrawnie?
2. Ulubiona przyprawa?
3. Jakieś hobby oprócz gotowania?
4. Najlepsze co do tej pory ugotowałaś/ upiekłaś?
5. Najlepsza pora na gotowanie?
6. Czego nie może zabraknąć w Twojej kuchni/lodówce/spiżarni?
7. Ulubiona książka?
8. Podaj tytuł filmu okołokulinarnego/kulinarnego (najlepiej francuski)- zbieram kolejne pozycje do pooglądania.
9. Skąd wziął się pomysł na nazwę bloga, jego koncepcja?
10. Czy swoją przyszłość wiążesz z gotowaniem (zawodowo)?
11. Na ciepło/  na zimno?


 

piątek, 9 listopada 2012

Podsumowanie akcji "Dopraw mi..."

Podsumowanie krótkie, bo i mało uczestników.
 Prawdę mówiąc liczyłam na większy odzew, ale rozumiem, że wszyscy zaganiani, wymęczeni i zdjęć szafkom robić się nie chce.

Mam nadzieję, że uda mi się ponowić akcję i namówić więcej osób do udziału.

Lista postów biorących udział:

1. Tandoori masala- codojedzenia
2. Bouquet garni- francjanatalerzu
3. Gruszki w occie- dorotasmakuje
4. Kolekcja przypraw- potomekkontraobiad
5. Przegląd przypraw-zaczarowanakuchnia


Mimo wszystko dziekuję za zainteresowanie i udział.
xoxo:)

czwartek, 8 listopada 2012

Rogaliki drożdżowe.

Były w sklepie. A mi aż ślinka pociekła.
A K. powiada "Zamiast piernika (bo on nie lubi) takie byś mogła upiec".
To ja zakasałam rękawy i są;)



Rogaliki drożdżowe

na zaczyn:
40 g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
2 łyżki mąki
1/4 szklanki letniego mleka

na ciasto:
3/4 szklanki letniego mleka
1/2 kostki margaryny (u mnie Kaśka)
1/4 szklanki cukru białego
1/4 szklanki cukru brązowego
2 jaja
4 szklanki mąki
+ 2 łyżki roztopionego masła do posmarowania rogalików

na nadzienie:
1 słoik marmolady owocowej twardej (kupna)
2 łyżeczki ucieranej róży (własna)

Drożdże rozcieramy z cukrem na płynną masę, dodajemy mąkę i mleko. Dokładnie mieszamy, aby nie było grudek. Zostawiamy pod ściereczką na ok. 15 minut, żeby urosło.

W tym czasie do gara wlewamy mleko, wsypujemy cukier i dodajemy pokrojoną w kostkę margarynę. Trzymamy na średnim gazie do czasu rozpuszczenia składników. Odstawiamy do wystygnięcia.

Do ostudzonej płynnej masy dodajemy reszkę składników i zaczyn. Dokładnie mieszamy i wyrabiamy 8-10 minut aż ciasto będzie elastyczne i będzie samo odchodziło od palców. Ewentualnie można podsypywać jeszcze troszkę mąką- zobaczycie czy będzie potrzeba.
Ciasto zostawiamy w misce na około 45 minut w ciepłym miejscu.

Po tym czasie ciasto dzielimy na 4 części. Każdą z nich rozwałkowujemy na dość duży okrąg, dzielimy jak pizzę na 8 trójkątów.
Na każdym trójkącie przy podstawie dajemy łyżeczkę nadzienia (marmoladę wymieszaną z różą) i zawijamy właśnie od podstawy zaczynając.
Gotowe rogaliki układamy na blasze ( z papierem do pieczenia) i smarujemy roztopionym masłem. Zostawiamy jeszcze na ok. 10- 15 minut do ponownego wyrośnięcia.

Pieczemy ok.20 minut w 180 stopniach (bez termoobiegu).

Ostudzone posypujemy cukrem pudrem.


środa, 7 listopada 2012

Makaron+krewetki czyli Masterchef w Twoim domu:)

Oglądam Masterchefa, nie odpuściłabym. Bo Polski Turniej Wypieków odpuszczam bo... cytat "Nie lubię bezy to nie muszę umieć jej piec" mnie rozwaliło i w ogóle powaliło na kolana.

I były krewetki, a ja przypomniałam sobie o tych moich w zamrażalniku siedzących już ze 2 miesiące.
Tak więc do dzieła.



Penne z krewetkami i sosem maślano- pietruszkowym

1 opakowanie krewetek black tiger 250 g (biedronka)
1 opakowanie penne 500 g
1/2 kostki masła
1 duży pęczek pietruszki
2 ząbki czosnku
garść orzechów laskowych (plus ewentualnie kilka do posypania)
1 łyżka startego grana padano
sól, pieprz
4 listki szałwi

Z pietruszki,czosnku, sera i orzechów za pomocą blendera (lub moździerza) robimy jednolitą pastę, którą wkładamy do lodówki na ok.40 minut do godziny czasu.

Krewetki rozmrażamy i oczyszczamy z końcówek i jelitek. Końcówki pancerzyka zostawiamy do sosu. Mięsko krewetkowe kroimy w mniejsze kawałki.

Wstawiamy wodę na makaron, w chwili kiedy woda kipi i wrzucamy penne do gara zaczynamy robić sos.
Na patelni roztapiamy masło, do masła wrzucamy szałwię i końcówki ( i ewentualnie główki) i podsmażamy ok. 5-6 minut. Po tym czasie wyjmujemy aby zostało samo masło. Teraz do masła wrzucamy na niecałą minutę pokrojone krewetki. Wyłączamy palnik a do masła z krewetkami dodajemy pastę pietruszkową i dokładnie rozprowadzamy. W tym momencie należy spróbować i doprawić.

Do sosu wrzucamy ugotowany makaron i mieszamy tak aby sos oblepił makaron.
Do podania można zostawić po 1 całej krewetce ( z tym, że także wrzucamy je do sosu) i kilka uprażonych orzechów laskowych.






wtorek, 6 listopada 2012

Pomidorowa. Babci Pra.

Na babcię mojego taty od zawsze mówimy ( a właściwie mówiliśmy, bo niestety już nie żyje) Babcia Pra, a nie prababcia jak to powinno być.
Rodzinnie już dyskutowaliśmy czemu i w sumie nigdy nie doszliśmy do początku tego zwyczaju.
Ale to właśnie ta babcia nauczyła moją mamę gotować w ten sposób pomidorową, a moja mama mnie.


Tak więc Kochani prezentuję najlepszą, najzdrowszą i najsmaczniejszą a przy okazji zwyczajną i domową- oto ona:


POMIDORÓWKA z ryżem

1 l pomidorów w puszce lub swojskich słoikowych (w sezonie kroję pomidory na kawałki, upycham w słoikach i pasteryzuję- świetne na sosy i zupy)
1 cebula
2 łyżki masła
2 skrzydełka
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera (korzeń)
2 łyżki koncentratu pomidorowego
4 łyżki śmietanki (18 lub 30%- zależy jaka pod ręką)
sól, pieprz, lubczyk
1 torebka- 100g ryżu

Marchewkę kroimy w kostkę, pietruszkę w słupki a selera tylko obieramy. Wrzucamy do gara razem ze skrzydełkami, zalewamy ok 2 l wody i wstawiamy na mały gaz.
W drugim garnku rozgrzewamy masło, wrzucamy pokrojoną w piórka cebulę. Do zeszklonej cebuli dodajemy pomidory. Dusimy ok. 15 minut- do czasu kiedy będą się "rozsypywały".
Pomidory i cebulę przecieramy przez sito. Powstały "przecier" dodajemy do gotującego się wywaru.
Do całości dodajemy ryż i gotujemy ok. 30-35 minut (tyle powinno wystarczyć, ale im dłużej tym lepiej).
Na kilka minut przed końcem dodajemy przyprawy do smaku- nie żałujcie lubczyku oraz przesmażony na suchej patelni koncentrat. Mieszamy i zestawiamy z palnika.
Po ok. 5 minutach dodajemy śmietankę- większa pewność, że się nie zważy.
Śmietankę można też dodać do zupy na talerzu jak ktoś lubi tak bardzo jak ja:)
Można posypać siekaną natką pietruszki.




poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozweselający omlet (ze szpinakiem i mozzarellą).

Na nic nie miałam ochoty.
Pogoda pod zmokłym kotem.
Zachciało się komfortowego jedzonka.

Ta dammmm! Oto przed Państwem lekarstwo na jesienne smutki, depresje i letargi..... Kolorowy, pyszny i zdrowy....

Omlet ze szpinakiem i mozzarellą

3 jaja
2 plastry szynki
garść szpinaku (dla żelaza)
1 ząbek czosnku (dla odporności)
1/2 kulki mozarelli
2 łyżki masła
po 1 łyżce siekanego szczypioru i natki pietruszki (dla witaminy C)
sól, pieprz  
1 strąk papryki z octu

Szpinak myjemy, siekamy. Dusimy z ząbkiem czosnku na jednej łyżce masła.
Szynkę kroimy w kostkę, mieszamy ze szczypiorem i natką. Dodajemy 3 jaja, sól, pieprz i ubijamy. 
Na patelni rozgrzewamy drugą łyżkę masła. Zalewamy ubitymi jajkami. Kiedy dół się zetnie delikatnie odsuwamy boki, tak aby nieścięte jajka z góry mogły tam wpłynąć.
Na omlecie rozsmarowujemy szpinak, układamy pokrojoną w cząstki mozzarellę. 
Omlet delikatnie zaginamy na pół i przewracamy na drugą stronę. Podajemy pokrojony na paseczki.
Każdy pasek ozdabiamy kawałkiem papryki.  

 

wtorek, 30 października 2012

Cebulowa. Na rozgrzewkę.

Zimno.
Buty zimowe odkurzone. Płacze i kurtki wyciągnięte. A ja tylko książka, koc i ciepła herbata.
A jak nie herbata to rozgrzewająca zupka. Dzisiaj cebulowa.





Zupa cebulowa pod ciastem francuskim (inspiracja "Gotuj krok po kroku") na 5 porcji

4 duże cebule
2 łyżki oliwy
1 łyżka masła
2 łyżki octu z białego wina
1 l bulionu (u mnie niestety tym razem z kostki)
1 liść laurowy
1 łyżeczka majeranku
sól
pieprz grubomielony
płat ciasta francuskiego (gotowego made in Biedronka)
5 jaj
5 dkg sera wędzonego ramzes

Cebule kroimy w piórka. Oliwę i masło rozgrzewamy w garnku z grubym dnem, wrzucamy cebulę i smażymy aż się lekko zrumieni.
Zalewamy bulionem, dodajemy ocet, sól, pieprz, liść laurowy i majeranek.
Gotujemy ok 15 minut.
Przelewamy po równo do 5 pojedynczych naczyń do zapiekania (kokilek, bograczówek itp.).
Do każdej miseczki wbijamy delikatnie jedno jajko.
Z ciasta francuskiego wycinamy koła odrobinę większe od średnicy miseczek.
Posypujemy startym serem.
Wkładamy do porządnie rozgrzanego (ok.220 stopni Celsjusza) piekarnika i pieczemy 20-25 minut.
Podajemy gorące.



sobota, 27 października 2012

Kotleciki rybne. Nowa (stara) filozofia życiowa.

Był piątek. Było wesoło. I były pysznościowe kotleciki rybne. Zainspirowała mnie Paulina z Trying to Cook and Bake. Właściwie ryba miała być, ale w formie pulpecików w sosie a były kotleciki:)

A plan był już w Poniedziałek, bo próbuję testować moją nową filozofię życiową a mianowicie NIEMARNOWANIE i OSZCZĘDZANIE;)

Dostałam zaproszenie od portalu niemarnuje.pl (klik) do wspierania ich działań i rewolucję rozpoczęłam od siebie.
A mianowicie:
1. W piątek lub w niedzielę (zależy od tego czy mam zjazd) sprawdzam co mam w lodówce i spiżarni, sprawdzam daty ważności i stan produktów.
2. Na tej podstawie robię rozpiskę dań na cały tydzień.
3. Idę do sklepu na większe zakupy i kupuje brakujące do dań składniki. Jeśli czegoś mi braknie próbuje zastępować, jednak jeżeli coś jest konieczne w tygodniu wstępuję jeszcze do sklepu.
4. Staram się trzymać postanowienia z całej siły, mimo, że czasem nie wychodzi.

Proponuję wam to samo! NIE MARNUJMY. Szkoda energii włożonej w wytworzenie produktów spożywczych, szkoda naszych pieniędzy wyrzucanych do kosza, no i szkoda ludzi, którzy naprawdę nie mają co jeść. Lepiej już z nadwyżką wyjść "na miasto" i podzielić się.

Btw. producenci żywności chyba specjalnie robią wielkieee opakowania, żeby kupować, wyrzucać i kupować nowe. Jeśli gotuję dla 5 osób (od wt do pt) większe opakowanie jest mi na rękę, ale jeśli już tylko dla naszej dwójki to rzadko kiedy wykorzystam wszystko na raz np. puszkę kukurydzy czy groszku. Nie lubię tego....

A teraz przepis:)

Kotleciki rybne 

7 płatów mrożonych tilapii (ok. 1,3 kg)
pęczek pietruszki
1/2 pęczka szczypiorku
1 cebula
po 1 łyżeczce: pieprzu, kminku mielonego, papryki słodkiej i pasty sambal olek
2 łyżeczki soli
3 ząbki czosnku
1 namoczona wcześniej bułka
1 jajko

plus- mąka,jajka, bułka tarta do panierowania i olej do smażenia

Rybę rozmrażamy i podgotowujemy w osolonym wrzątku (może być z dodatkiem jarzyn lub przyprawy typu wegeta). Można ją też zmielić bez gotowania, ale moja maszynka zastrajkowała niestety. 

Rybę studzimy i mieszamy z posiekaną pietruszką, szczypiorkiem; przeciśniętym przez praskę czosnkiem; pokrojoną w mini kosteczkę cebulką, przyprawami, namoczoną bułką i jajem. Mieszamy dokładnie.
Następnie formujemy płaskie, średniej wielkości kotleciki.

Obtaczamy w mące, jajku i bułce tartej. Smażymy na złoto na mocno rozgrzanym oleju.

Ja podałam z ziemniaczkami i kapustą z wody z masłem i bułeczką, tu znowu zainspirowała mnie Ula z Proste potrawy.


czwartek, 25 października 2012

Pasta Celebrating;) Dzień Makaronu i Makaroniarzy.

Oj jestem makaroniarzem, jakby na to nie patrzeć:) Fakt staram się nie dręczyć nikogo podając ciągle makaron, ale na jego rzecz mogłabym chyba zupełnie wyrzucić z diety ziemniaki i ryż, kaszy też nie oddam:)

Rodzina moja i nie moja, 4 osoby dla, których gotuję są niestety albo i stety kuchennymi tradycjonalistami i wolą dobrze utłuczone z masełkiem i śmietaną ziemniaki. Więc dogadzam i sobie i im, trochę tak, trochę wspak:)
Ale mam wenę.
Niestety na dzisiaj nie przygotowałam żadnego makaronu bo się ostatnio zdenerwowałam na firmy produkujące makaron, które nazywają go "z najlepszych polskich pszenic" a w rzeczywistości- klucha!!

A to baza moich makaronowych przepisów:

Lasagne ze szpinaku i mięsa
Płaty lasagne jako roladki
Ze smażonym bakłażanem
Z tuńczykiem i kaparami
Po polsku czyli łazanki
Z anchois i szpinakiem
Szybkie tortellini
Z brokułami i sosem śmietanowym
Ze szpinakowym pesto
Zapiekanka makaronowa z odzysku

Może coś się wam spodoba?:)

wtorek, 23 października 2012

"Cyklop" curry.

Na początku słów kilka...
Jak widzicie w końcu uzupełniłam rubrykę o mnie, i tak właśnie kiedyś byłam czarownicą. Ale nie taką jędzą na miotle z purchawym nosem. Byłam szamanką, leczyłam ziołami i parałam się lekkim czarostwem.
Do teraz mi zostało, posiadam chowańca (kota), interesują mnie zioła i ich właściwości, podczas pełni czuję przypływ sił. Najlepiej czuje się w lesie i przeżywam "duchowo" wiosnę. Możecie powiedzieć, że mam pomieszane w głowie, ale tak mam i już;)
Z takiej chęci dzielenia się sobą, zainteresowaniami, tworami i książkami założyłam nowego bloga: czarownicybzdetnik 
Posta jeszcze brak, ale myślę, że już niedługo, być może dzisiaj naskrobię małe powitanie.
Zapraszam was do odwiedzin i czytania co w trawie, a szczególnie w książkach piszczy.

Dość wewnętrznych bzdurek, teraz czas na przepis.
Nawet kotka przywiał zapach:)


Curry z odzysku (z mięsa rosołowego)

2 ugotowane udka z kurczaka (rosołowe)
30 dkg kalafiora
3 ziemniaki
2 łyżki klarowanego masła
3 ząbki czosnku
4 małe dymki
1 szklanka mleczka kokosowego
2,5 szklanki bulionu
1/2 szklanki passaty
2 łyżki curry
1 łyżka garam masala
po 1 łyżce posiekanej pietruszki i szczypioru z dymki

Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę, kalafiora dzielimy na małe różyczki. Cebulę i czosnek siekamy. W garnku z grubym dnem rozgrzewamy klarowane masło. Wrzucamy warzywa i smażymy kilka minut z dodatkiem 1 łyżki curry. Zalewamy bulionem i gotujemy na pół miękko.
Z udek dokładnie obieramy mięso. Na suchej patelni prażymy mięso z 1 łyżką curry. Do tego wlewamy mleko kokosowe. Dodajemy do warzyw i bulionu. Zagotowujemy. Doprawiamy do smaku passatą i garam masalą.
Podajemy gorące, posypane posiekaną natką i szczypiorem. Można podać z pieczywem.

Radosna twórczość:)


niedziela, 21 października 2012

"Odświętny" odbiad. Pierś kaczki w sosie z wina i żurawiny.

Moja pierwsza kacza pierś. I już wiem czemu jest wychwalana;)
Dobre, soczyste mięso z masakrującą podniebienie skórką.



Pierś kaczki w sosie winno-żurawinowym

dla 2 osób

2 kacze piersi
2 łyżeczki czubrycy czerwonej
2 łyżeczki majeranku
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu

na sos:

1,5- 2 szklanki wina czerwonego wytrawnego
duża garść suszonej żurawiny
sól, pieprz
łyżeczka cukru trzcinowego
łyżeczka masła
1 gałązka rozmarynu

   Pierś oczyszczamy z resztek piór (jeśli są), myjemy i osuszamy. Skórę delikatnie kroimy w romby. Mieszamy ze sobą przyprawy i wklepujemy w pierś. Więcej dajemy na skórę.
Tak przygotowaną kaczkę wsadzamy do lodówki na mniej więcej godzinę.
   Następnie rozgrzewamy patelnię bez tłuszczu i na gorącą wkładamy piersi najpierw skórą do dołu. W zależności od upodobań smażymy od 5 do 10 minut z jednej strony i od 3 do 7 minut z drugiej. Ja nie trawię krwistego mięsa więc smażyłam 8 i 5 minut. Usmażoną pierś wkładamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika, jeśli ma być krwista piekarnik wyłączamy jeśli wolimy dopieczoną może być jeszcze przez 3 minuty włączony, a następnie wyłączamy i pozwolamy jej "odpocząć".
    Patelnię, na której smażyliśmy piersi zalewamy winem, dodajemy przyprawy, cukier, rozmaryn i żurawinę. Gotujemy do zgęstnienia i odparowania alkoholu. Przecieramy przez metalowe (najlepiej) sito, przelewamy ponownie na patelnię i dodajemy masła. Gotujemy jeszcze ok. 3 minuty.

Pokrojoną kaczkę polewamy dwoma łyżkami sosu.
Ja podałam z pieczonymi ziemniaczkami i duszonym szpinakiem.






sobota, 20 października 2012

Przyprawy dla Perfekcyjnej Pani Domu:)

Oglądacie w tv? Mi się zdarza, aczkolwiek mam swoje "perfekcyjne" sposoby na utrzymanie porządku. A i mam też sposób na fajny zapach w domu bez odświeżaczy w kształcie motylka, kamienia i co najważniejsze bez chemii:)

Odświeżacz powietrza I
2 łyżki mielonego cynamonu
2 łyżki mielonego suszonego imbiru
1 łyżka suszonej skórki pomarańczowej i/lub 1 łyżka goździków
1 kawałek "zużytej" laski wanilii
Odświeżacz powietrza II
 2 łyżki suszonych kwiatów lawendy
2 łyżki suszonej trawy cytrynowej


Wybieramy wariant zapachowy, który bardziej pasuje nam i do naszego domu. Przyprawy mieszamy, następnie wysypujemy delikatnie na podłogę i wciągamy za pomocą odkurzacza. Tym sposobem przez jakiś czas (uzależniony od częstotliwości odkurzania) przy każdym odkurzaniu po domu będzie się roznosił miły, świeży zapach.


 A teraz coś wam pokażę. Perfekcyjna Pani Domu nie marnuje niczego;) oto mój komplecik z masy papierowej wyklejanej wydzieranką z gazet, kolorowych koralików i dratwy (nici lnianej).



poniedziałek, 15 października 2012

Przegląd przypraw...czyli "Dopraw mi..."

W końcu się udało zrobić zdjęcia i teraz mogę się podzielić swoimi wyborami i szafkami:) Niestety rozpoczął się rok akademicki a to zobowiązuje do dwóch dni spędzonych w zimnych murach. Ale dość o tym, teraz już moje szafki:) Uprzedzam, że moja kuchnia jest dość stara, szafki mają więcej lat niż ja więc nie zobaczycie zdjęć prosto z eleganckiej gazetki wnętrzarskiej. Ale do rzeczy;) oto moja ulubiona szafka:

1. Produkty sypkie- różne kasze, makarony, płatki owsiane, bułka tarta itd. itp.
2. Zakątek Ka. - czyli zupki chińskie, gorące kubki i inne takie, jak dla mnie bleh, ale zabronić nie da rady:)
3. Słodkości- tu trzymam produkty potrzebne do przyrządzania ciast, słodkości czyli np. wanilia, bakalie, proszek do pieczenia, galaretki, budynie. Tu szczególnie lubię ukryte z tyłu orzechy laskowe;)
4. Przyprawy płynne- sos sojowy, sos worcester, ocet: winny biały, winny czerwony, staropolski, jabłkowy, olej sezamowy.
5. Tu po prostu przyprawy w puszeczkach, słoiczkach. Namiętnie zbieram słoiczki po koncentratach pomidorowych, ponieważ to tani i fajny sposób na przechowywanie przypraw. Praktycznie nic nie płacimy za to, a utrzymuje nam aromat przyprawy.
Te prostokątne słoiczki kupiłam w jednym z tych sklepów "Wszystko od...." za 1.99:) i polecam.


A oto moja szuflada przyprawowa "na zamówienie"... właściwie jej nie zamawiałam, ale Ka. wyczarował mi taką podczas mojej krótkiej nieobecności. Uwielbiam ją:)

1. Przyprawy i zioła suszone, naturalne, bez żadnych dodatków. Najczęściej te, które nie zmieściły się do słoiczków:)
2. Tu są zwane przeze mnie "przyprawy do", czyli gotowe mieszanki. Zbieranie ich, otwieranie, wąchanie i smakowanie na palcu to moja specjalność, a nawet pasja. Gorzej tylko z używaniem:) owszem zdarza się, ale bardzo, bardzo rzadko.
3. A tu mamy wszelakie fixy, pomysły na itp. Najczęściej to produkty, które dostałam np. ostatnio z paczki ze smakiem. Używam rzadko, ale czasem się zdarza. Najczęściej podrzucam je Ka. kiedy musi ugotować obiad bo mnie nie ma.

A tu szuflada, z bajerami i przyprawami. Tu trzymam duże opakowania, które kupuje na allegro u pewnego miłego Pana. Dobra cena, super jakość i naprawdę niezła obsługa. Kiedyś zdradzę wam ten sekret:)
A tu mój obrotowy stojak ze słoiczkami. Przyznam, że praktyczny gadżet, zestaw zawiera stojak, 16 słoiczków i naklejki z nazwami. Jednak nie jestem przekonana z powodu materiału. Ta niby stal jest bardzo
ciężka do umycia i oczyszczenia, zostają smugi i ślady nawet czystych palców.


A tutaj półeczka z pojemniczkami na magnes, zakupiona w Biedronce w promocyjnej cenie 9,99:) tu trzymam przyprawy używane odrobinę rzadziej.

Teraz czas na moje "inne" rzadko spotykane przyprawy i tu wybrałam 2. Jedna kupna, druga zbierana i robiona osobiście.

1. Sól czarna  zwana Kala Namak- kiedy zobaczyłam ją w ofercie po prostu kliknęłam "Kup teraz". Musiałam jej dotknąć, posmakować i w ogóle zobaczyć "z czym to się je". Ma kolor jasno różowy, jest związkiem chlorku sodu, siarczanu sodu, siarkowodoru i siarczku żelaza. Jest powszechnie używana w kuchni indyjskiej do przyprawiania mocno pikantnych potraw. Wg medycyny ajuwedycznej ma działanie chłodzące. Podobno leczy wole.
Wg mnie w smaku jest prawie identyczna co zwykła kamienna sól, jednak jej zapach... mi osobiście odrobinę przeszkadza, ale w przypadku większej ilości przypraw gubi się. Mianowicie pachnie zgniłymi jajami, jeśli miałabym jej używać np. do posolenia kanapki z twarożkiem to chyba bym wymiękła i nie zjadła;)


2. Suszona, mielona kania- przygotowana w taki sposób kania, zamknięta szczelnie w słoiczku jest idealna do doprawiania zup np. ziemniaczanej- nadaje jej niesamowity aromat, lub np. sosu pieczarkowego. POLECAM:)


A moja ulubiona 5?

1. Czarnuszka- wyjadam ją po kilka ziarenek ze słoiczka, najlepiej smakuje z pieczywem i innymi mącznymi potrawami.
2. Papryka wędzona- odkąd weszłam w jej posiadanie, zwykła prawie dla mnie nie istnieje.
3. Majeranek- wydaje mi się, że to typowo polska przyprawa bo i do fasoli, i do kapusty, i do zup. A ja po prostu do wszystkiego.
4. Czubryca zielona- dopiero niedawno się z nią zapoznałam, ale... mięso mielone bez niej to nie mielone.
5. Zioła prowansalskie- jak dla mnie to podstawowa mieszanka ziół, którą uwielbiam i mogłabym nią zastępować sól i pieprz. Jest tak wszechstronna i klasyczna, że aż żal nie używać:)

No to litania dobiega końca a ja zapraszam do udziału w akcji!!:)


 

Kod należy skopiować i wstawić na swoją stronę.
Dopraw mi...

sobota, 13 października 2012

Początek akcji "Dopraw mi...."

Witajcie! Serdecznie zapraszam was do akcji którą zmontowałam. Jej tytuł to "Dopraw mi...". Całe zadanie polega na tym, aby otworzyć przed innymi swoje szafki z przyprawami, pokazać w jaki sposób je przechowujecie, jakie macie przyprawy. Opiszcie jakieś egzotyczne, które przywieźliście z podróży czy dostaliście od przyjaciół z innego kraju:) Może macie własne przepisy na mieszanki np. garam masala, przyprawa do drobiu. Też chętnie poznamy ich skład i wypróbujemy. Dodatkowo wybierzcie 5 przypraw, które uwielbiacie i bez, których nie możecie żyć. Wyeliminujemy z tego rankingu pieprz i sól, bo chcę by było bardziej kolorowo- nie, żebym nie doceniała tych podstawowych:) No i oczywiście zdjęcia, jak najwięcej zdjęć. Zapraszam do udziału, akcja trwa 13-31.10.2012r. Mam nadzieję, że uda nam się zebrać dużą porcję przydatnych wskazówek na temat występowania i używania przypraw. A szczegóły na durszlaku, kliknij na banerek:)
Kod należy skopiować i wstawić na swoją stronę.
Dopraw mi...