piątek, 30 marca 2012

Sałatkowo:)

Żeby nie było, że jadamy tylko ciężkie mięsiwa to jadamy też sałatki, jednak przeważnie jemy je wieczorem, zdjęcia ciężko wychodzą i nie chce się robić nawet:)
Wczoraj jakimś cudem się udało, ale zdjęcie też nieciekawe, bo baterie z aparatu odmówiły posłuszeństwa po pierwszym zdjęciu.
A tu moja inspiracja (klik).

Sałatka z grillowanym kurczakiem

na sałatę:
1/2 główki sałaty masłowej
5 dkg sera wędzonego (może być ramzes lub gryficki)
jedna pojedyncza pierś z kurczaka
prażona cebulka*

 na marynatę:
2 łyżki oliwy z oliwek
sól morska gruboziarnista (1/2 łyżeczki)
pieprz w ziarnach (5 ziaren)
łyżka octu balsamicznego
gałązka świeżego oregano

na sos:
2 łyżki jogurtu greckiego
1 łyżeczka majonezu
1 łyżka sosu barbecue**

Pierś z kurczaka filetujemy. Składniki na marynatę rozcieramy razem w moździerzu. Pierś smarujemy marynatą i odstawiamy na ok. 30 minut (nie jest to konieczne). Następnie grillujemy lub pieczemy w piekarniku.
Opłukaną sałatę rwiemy na mniejsze kawałki. Ser trzemy na tarce.
Jogurt, majonez i sos barbecue mieszamy i odstawiamy do lodówki (aby się przegryzło)- można tutaj też pokombinować z proporcjami.
Zgrillowaną pierś kroimy w mniejsze kawałki, mieszamy z sałatą i serem. Posypujemy prażoną cebulką i polewamy sosem.

* cebulkę prażoną robię sama: 1 cebulę kroimy w większą kostkę, posypujemy 1 łyżką mąki, smażymy na głębokim rozgrzanym oleju a po wyciągnięciu solimy;
** o ten sos (klik)

środa, 28 marca 2012

Ubity indyk:)

Chyba, źle wybrałam adres bloga i nazwę..:) Powinny być "Obiady domowe". Co ja poradzę, że kręcą mnie takie tradycyjne przepisy i obiadki. Pieczenie, duszenie, kopytka ziemniaczki. Nie powiem, że odrzucam nowości, bo nie, bo czasem do tradycji dodam odrobinę szaleństwa, czasem to już w ogóle szaleję, ale mimo wszystko bliżej mi do tradycji.
No więc dzisiaj tradycyjne bitki, ale w nowym wcieleniu bo z indyka.

Bitki z indyka

0,5 kg udźca z indyka
1 duża cebula
1/2 pora (jeśli malutki to cały)
2 szklanki bulionu (lub wody, a ewentualnie można dodać kostkę rosołową warzywną)
1,5 łyżki mąki
sól, pieprz, 1 liść laurowy, 2 ziela angielskie
gałązka rozmarynu
oliwa

Udziec kroimy na mniejsze kawałki i lekko rozbijamy dłonią (lub bardzo delikatnie tłuczkiem).  Cebulę kroimy w piórka, a pora w krążki.
Mięso podsmażamy na brązowo na rozgrzanej oliwie, przekładamy do garnka, a na pozostałym tłuszczu podsmażamy cebulę i pora. Dodajemy do mięsa, zalewamy bulionem (lub wodą/ wodą z kostką). Dodajemy przyprawy (prócz rozmarynu). Dusimy ok 1 godziny. Należy sprawdzać poziom wody i w razie potrzeby dolewać. Następnie jedną chochelkę powstałego sosu mieszamy na gładką masę z mąką i dodajemy z powrotem do sosu. Dusimy jeszcze 30 minut. 5 minut przed końcem do sosu wkładamy gałązkę rozmarynu (przed podaniem ją wyciągamy- chodzi tylko o lekki aromat). W razie potrzeby doprawiamy jeszcze.

 Może i czasochłonne danie, ale warto!

poniedziałek, 26 marca 2012

Ekonomiczne "risotto":)

Eh wracam na łono matki mej jako córa marnotrawna... (bredzę już...).
W końcu jakiś skromny wpisik, ale czasu brak, jakoś tak wychodzi, że spędzam czas aktywniej, inaczej i ciągle mi go brakuje;/ zaglądam tu, ale coraz rzadziej. To spowodowane jest chyba większym wyborem rzeczy do zrobienia na świeżym powietrzu.
A dzisiaj ekonomia gastronomia.
Najważniejszymi zasadami ekonomicznego gotowania dla mnie są:
1. Zakupy z listą- nauczyłam się tego na studiach, bo wchodząc bez listy do wielkiego sklepu i błądząc pomiędzy półeczkami zawsze wrzucałam dużo niepotrzebnych, niewartościowych rzeczy, które później kurzyły się gdzieś w szafce lub psuły zanim zdążyłam skonsumować. Efekt? Stówa mniej w portfelu a tak naprawdę nic ciekawego w lodówce.
2. Zamrażanie i wekowanie- np. zostało kilka chochelek fasolki? A no wpakować go do słoiczka, zapasteryzować i gotowy super szybki obiad, w czasie kiedy nie ma czasu nad niczym myśleć. Mrożenie to też ekstra sprawa ja uwielbiam mrozić, nie mieszczę się już i marzę o dużej zamrażarce. Często kupuję mięso gdy jest na promocji lub po prostu tanie (ceny mięsa mnie teraz straszą- schab min.20 zł, piersi z kurczaka ok.15 zł...), porcjuję i mrożę:) a następne kilka obiadów mam z głowy i mniej wydaję.
Po więcej przydatnych nauk i wskazówek zapraszam TU (klik).
Oj marnuje się... nie ja a jedzenie oczywiście. Za dużo, a najczęściej jakieś warzywa na które nie mam już pomysłu, lub takie, które zabłąkają się gdzieś z tyłu lodówki i zostają zapomniane.
A dzisiaj była potrzeba wykorzystania resztek wędlin i sera bo podejrzewam, że do jutra by już nie dotrwały.
I wyszło "niby risotto", pychotka;)

Potrawka a'la risotto

ok. 10 dkg wędlin (u mnie szynka drobiowa i kiełbasa- swojskie)
puszka pomidorów
1/2 cebuli
2 łyżki oliwy
4 łyżki soczewicy czerwonej
1/2 szklanki ryżu
sól, pieprz, bazylia, oregano
2 ząbki czosnku
papryka słodka i ostra
3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
2 łyżki jogurtu greckiego
woda (ilość zależy od chłonności ryżu)
kawałek (5-7 dkg) sera wędzonego

Wędliny i cebulę kroimy w kostkę. Podsmażamy kilka minut na oliwie. Zalewamy pomidorami i szklanką wody. Dodajemy ryż i soczewicę. Gotujemy na średnim gazie, od czasu do czasy mieszając. W miarę wchłaniania wody przez ryż dolewamy następne porcje- aż ryż będzie miękki. Dodajemy przecier pomidorowy, jogurt,  przeciśnięty przez praskę czosnek i przyprawy.
Podajemy ciepłe posypane pokrojonym i/lub startym serem wędzonym.


środa, 21 marca 2012

BBQ sos:)

Coraz dłuższe dni, a coraz mniej czasu. Jak to możliwe? A no tak, że co chwilę wynajduję sobie coś nowego do roboty, od wspomnianego już siania do sprzątania i pierwszych prac "polowych";)
Powoli zbieram się do zbijana skrzynek na moje roślinki.
Ahh jestem bardzo niecierpliwa i chciałabym wszystko na już, na wczoraj.

Mój K. obchodził wczoraj swoje okrągłe 30 urodziny, więc musiałam być grzeczna i słuchać... i sprawiać przyjemności.
A solenizant zażyczył sobie Żeberka w sosie barbecue (oprócz wielu innych zachciewajek oczywiście).

Żeberka w sosie BBQ

na sos:
1 cebula
3 ząbki czosnku
pół słoiczka koncentratu pomidorowego
2 łyżki wody
2 łyżki octu winnego ( z białego wina)
2 łyżki brązowego cukru
1 łyżka musztardy sarepskiej
1 łyżka soku pomarańczowego
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżeczka sosu chilli pikantnego
3 łyżki oliwy
1 łyżeczka chilli
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
a ponadto:
1 kg żeberek
1 cebula
szklanka bulionu (lub wody)
folia aluminiowa lub woreczki do pieczenia
Na 2 łyżkach rozgrzanej oliwy podsmażamy cebulę na złoto, pod koniec dorzucając przeciśnięty przez praskę czosnek na 2 minuty.
Następnie przekładamy wszystko do garnka (mały ogień) i dodajemy wodę, koncentrat i ocet. Mieszamy i doprowadzamy do zagotowania.
Dodajemy resztę składników sosu, i gotujemy na małym ogniu przez ok. 20 minut często mieszając (lubi się troszkę przypalać).
Żeberka kroimy tak aby wyszły nam pojedyncze "pałeczki". Smarujemy je obficie sosem (wykorzystałam prawie cały powstały sos) i układamy w naczyniu żaroodpornym i posypujemy jeszcze pokrojoną w piórka cebulą. Pieczemy przykryte folią w temperaturze 200 stopni Celsjusza, na ostatnie 30 minut ściągamy folię.
Możemy też zamiast do naczynia włożyć żeberka do woreczka do pieczenia posypując cebulą i na ostatnie pół godziny rozciąć woreczek.
Pieczemy 1,5-2 h.

Ja podałam z ziemniakami w mundurkach zapieczonymi w foli z dodatkiem soli i masła.






P.S. Sos można zrobić i przechowywać w dobrze zamkniętym słoiku w lodówce 2-3 tygodnie, albo po prostu zapasteryzować i przechowywać jeszcze dłużej. Wychodzi tego ok.3/4 dżemówki.

wtorek, 20 marca 2012

Five o'clock!:)

Wiem, że smęcę już z tą wiosną, ale ja już szaleję.
Cały parapet zastawiony mniejszymi i większymi doniczkami.
Rukola, roszponka, cząber, bazylia, sałata masłowa i cała reszta zielonego tałatajstwa czeka na każdy promyk słońca, aby dostać nowe siły do kiełkowania.

A ja siedzę pośród tego wszystkiego i obserwuję i patrzę jak z dnia na dzień z ziemi wychodzą małe listki, jak z tych małych, suchych nasionek wyrastają nowe, świeże roślinki.

A w między czasie...popijam herbatkę:)
Herbata to mój ulubiony napój tak właściwie, pijam ją hektolitrami, nawet w największe upały...
Tak dostałam niedawno zestaw 10 smaków herbat oraz fajny czajniczek z filiżanką do herbatki od sklepu Sir William's.

To opowiem wam trochę o tym co popróbowałam i posmakowałam.

 Moi faworyci to sencha- bardzo delikatna, orzeźwiająca i idealna na ciepłe dni; earl grey- klasyka w najlepszym wydaniu; ceylon gold- też klasyczna, trochę lżejsza od earl greya. Tak właściwie to uwielbiam klasyczne herbaty a czasem też i lubię szaleństwo.
K. twierdzi, że najlepsza dla niego jest yerba mate- pija taką herbatę liściastą i twierdzi, że ta naprawdę przypadła mu do gustu i ma super smak.

Jeśli chodzi o herbaty z nutą owocową to nie będę opisywała każdej z osobna, jednak napiszę, że miło mnie zaskoczyły, bo zwykle nie pijam z owocowych z tego względu, że wiele dostępnych na rynku ma niedobry chemiczny smak. A tutaj wyczuwam delikatny, słodki aromat i piękne kolory. A najbardziej posmakowała mi Raspberry.

Na nie tak bardzo szarym końcu plasują się William white (z nutą gruszki), Lemon black i English brakfast.
Nie mogę powiedzieć, że mi nie smakowały jednak ich smak był wg mnie ciut gorszy od reszty, ale oczywiście wszystko zależy od gustu:)

Tak więc nie namawiam do zakupu, ale polecam serdecznie herbaty marki Sir William's.

niedziela, 18 marca 2012

Otwarcie sezonu.... grillowego!:))

Oj dopisuje nam pogoda:) Nie wiem jak u was, ale u mnie całkiem fajnie grzeje, a wieczór nie był nawet tak zimny.
Było idealnie... tyle czekałam na prawdziwie grillowane mięsko, z posmakiem dymu...:))

Była karkóweczka, szaszłyki, kiełbaski, pieczone ziemniaczki z masłem ziołowym, pieczony chlebek z masłem czosnkowym, tzatziki, sałatka niby grecka i wiele wiele innych:))

Marynata do karkówki

1,5  łyżeczki soli morskiej
1 łyżeczka papryki słodkiej
1 łyżeczka pieprzu
kilka łyżek oliwy
3 ząbki czosnku
garść posiekanego oregano i bazylii

Marynata do szaszłyków z kurczaka

0,5 łyżeczki soli
0,5 łyżeczki pieprzu
1 łyżeczka garam masali
kilka łyżek oliwy
0,5 łyżeczki papryki słodkiej

Sałata niby grecka

kapusta pekińska, oliwki, ser feta, szczypior- kroimy
3 łyżki oliwy z oliwek, łyżka octu balsamicznego- robimy dressing i mieszamy:)

Tzatziki

Ogórek, jogurt grecki, sól, pieprz, czosnek

Ogórka obieramy, trzemy na małych oczkach, odsączamy z soku. Mieszamy ze startym czosnkiem i przyprawami.

czwartek, 15 marca 2012

Wspomnień czar- bar mleczny:)

Dzisiaj przepis na barszczyk czysty z wczorajszego obiadu. Trochę go zostało i zjadłam go z jajem- tak jak właśnie nauczyło mnie życie studenckie, a właściwie bar mleczny.
Jako wieczny student swojego czasu robiłam zawrotną karierę na UP w Krakowie, a jeden przystanek od uczelni był cudowny bar mleczny, gdzie za mniej niż dychę można było zjeść zupę, pierogi i popić jeszcze herbatką lub kompocikiem:) i nigdy nie zapomnę "Ruuuskieee proszę".... ten głos nawiedza mnie czasem. Korzystałam z tego przybytku, ponieważ w tym czasie od garów byłam z daleka, jedyne co robiłam to wyciągałam zawekowane lecza, fasolki lub zamrożone pierogi i kotleciki od mamusi. Wszystkim, którzy mają przyjemność być w Krakowie i być w pobliżu polecam tam zaglądnąć i posmakować.

A teraz czas na gwoździa programu....

Barszcz czerwony czysty ( z jajem lub bez)

2 wielgachne buraki (ok.70 dkg)
1 kość wędzona (ok.40 dkg)
2 marchewki
1 pietruszka
1/2 selera
kawałek pora
2 liście laurowe
2 ziela angielskie
łyżka octu (soku z cytryny, kwasku cytrynowego)
sól, pieprz, cukier

Wędzoną kość zalewamy 2 litrami wody. Gotujemy chwilę i zbieramy ewentualne "szumy". Następnie dorzucamy obraną włoszczyznę, oraz obrane i pokrojone w słupki buraki. Gotujemy wszystko razem, pozwalamy aby tylko lekko "pyrkało".  Ja gotowałam dość długo ok. 2h. Następnie całość przelewamy przez sito. Czysty już barszcz doprawiamy do smaku octem, solą, pieprzem i cukrem. 
Podajemy jako dodatek do dań lub jako samodzielne danie z jajkiem lub ziemniakami, ewentualnie grochem.

środa, 14 marca 2012

Unia polsko- włoska:))

Lubię Polskie smaczki:) nasza kuchnia po części jest prosta ale sprawia dużo frajdy i daje dużo smaku i możliwości. Ale włoskie smaki też lubię- pomidory, bazylię, makarony...:) Więc dzisiaj poplątanie z pomieszaniem, bo nasz polski pieróg (taki wytrawny placek z nadzieniem z ziemniaków i kaszy) w formie pieroga- calzone.



Mini calzone z nadzieniem z ziemniaków i kaszy gryczanej

na ciasto:
5 dkg drożdży (świeżych)
0,5 l mleka
60 dkg mąki
2 łyżki oleju
łyżeczka cukru
łyżeczka soli

na farsz:
1,3 kg ziemniaków
2 woreczki kaszy gryczanej
1 większa cebula
tłuszcz do smażenia (u mnie smalec)
sól, pieprz

dodatkowo mąka do podsypywania stolnicy, i jajko do smarowania pierożków

  Ziemniaki obieramy, kroimy na mniejsze części i gotujemy do miękkości. Kaszę gryczaną gotujemy wg przepisu na opakowaniu.
  Drożdże rozpuszczamy w letnim mleku z dodatkiem cukru. Następnie dosypujemy przesianą mąkę, dolewamy olej i dodajemy sól. Ciasto mieszamy drewnianą łyżką i zostawiamy w ciepłym miejscu na ok. 30 minut (aż podwoi swoją objętość).
  Ugotowane ziemniaki i kaszę dusimy razem. Cebulkę kroimy i podsmażamy na złoto. Dodajemy do ziemniaków i kaszy, doprawiamy solą i pieprzem i mieszamy.
  Wyrośnięte ciasto dzielimy na 3 części. Każdą z nich wałkujemy na placki o grubości ok 5 mm (mogą być cieńsze). Wykrawamy kółka, za pomocą miseczki odrobinę większej od standardowej szklanki.
Na każde kółko nakładamy około 1, 5 łyżki farszu. Zaklejamy tak jak zwykłe pierogi.
  Smarujemy rozkłóconym jajkiem. Można posypać listkami świeżego tymianku.
Podawać w towarzystwie czystego barszczu (ewentualnie wódki- to słowa najpierwsiejszego krytyka kulinarnego:)

Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w 200 stopniach Celsjusza ok. 30 minut.

Z podanych proporcji wyszło ok. 30 mini calzone.

wtorek, 13 marca 2012

Podkręcona "piłka";))

Euro tuż, tuż...:) nie czekam jakoś z niecierpliwością, bo wolę siatkówkę oglądać. Ale podkręcone piłeczki można zawsze ugotować.
A znowu chodziło za mną mięcho i to w formie pulpetów, klopsików czy jak kto tam je zwie, ale postanowiłam je podkręcić odrobinę, a użyłam do tego garam masali.
Moja pierwsza, zakupiona i pierwszy raz jej używałam. Mi smakowało i pachniało wyśmienicie, natomiast mój krytyk kulinarny stwierdził, że jemu nie pasuje i dziwne te pulpety. Ale nic, zapraszam na polsko-indyjski obiad;))

Podkręcone pulpeciki

na pulpety:
500 g mięsa mielonego wieprzowego
1 jajko
2 łyżki bułki tartej
1/2 cebuli
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka garam masala
sól, pieprz
1/2 łyżeczki papryki słodkiej
mąka do obsypania
olej do smażenia

na sos:
szklanka bulionu
2 łyżki startej marchewki, pietruszki i pokrojonego pora (taka mieszanka zapasowa zamrożona w razie braku włoszczyzny do zupy)
łyżka masła
łyżka oliwy
sól, pieprz, kminek
2 ząbki czosnku
2 ziarna ziela angielskiego
1 liść laurowy
1-2 marchewki
1 łyżeczka przecieru

na sałatkę:
2 ogórki kiszone
1/2 jabłka
1/2 cebuli (dałam mniej)
1 łyżka oliwy
pieprz, cukier

  Do mięsa dodajemy jajko, drobno posiekaną cebulkę, czosnek przeciśnięty przez praskę, bułkę tartą i przyprawy. Mieszamy dokładnie. Po czym formujemy średnie pulpety, obtaczamy w mące i wkładamy na około 30 minut do lodówki- nie będą się później kruszyć ani rozwalać.
  W garnku rozgrzewamy oliwę i masło, dodajemy mieszankę warzywną, czosnek i dusimy chwilę razem. Zalewamy szklanką bulionu. Dorzucamy liść laurowy, ziele angielskie i pokrojoną w plasterki marchew.
  Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy pulpety z każdej strony. Podsmażone pulpety przekładamy do sosu i dusimy już razem ok 20 minut. Następnie dodajemy przecier pomidorowy i doprawiamy do smaku.
Mąka z pulpetów powinna spowodować zagęszczenie sosu, ale jeśli nie to można dodać jeszcze łyżeczkę mąki lub zrobić zasmażkę.
  Ogórki kroimy na plasterki. Jabłko obieramy i wycinamy gniazda nasienne oraz kroimy w kostkę. Cebulę drobniutko siekamy. Dodajemy oliwę, pieprz i cukier i razem mieszamy.
  Ja podałam z pure ziemniaczanym, ale polecam kaszkę kuskus lub jęczmienną:)

poniedziałek, 12 marca 2012

Wiooosna!!;))

Ja tam już czuję wiosnę. Wyszłam dzisiaj na ogródek, usiadłam i pozwoliłam, żeby te pierwsze promyki ogrzewały mi twarz:) I już marzyłam o tych dniach kiedy będę już wsadzać, te wszystkie kwiaty, zioła, warzywa w mokrą, wilgotną ziemię i patrzeć jak się rozwijają. Marzy mi się domek na głębokiej wsi gdzie wszystko będę mogła sama wyhodować, wyrobić, mieć swoje własne jaja od swoich własnych kur, mleczko od swojej kozy...:)) ahh!

A dzisiaj mało wiosenny kawał mięcha, ale dawno już nie jadłam pieczeni...:)

Szynka z suszonymi pomidorami

60 dkg szynki wieprzowej bez kości
Nadzienie:
4 pomidory suszone w oliwie
łyżka serka wiejskiego
sól, pieprz
2 gałązki świeżego oregano (same listki)
Na marynatę:
kilka łyżek oliwy z oliwek aromatyzowanej bazylią i czosnkiem (własny wyrób)
łyżka octu balsamicznego
2 ząbki czosnku
1/2 pora
sól, pieprz
mieszanka suszonych pomidorów z bazylią i czosnkiem

Pomidory wyciągamy z zalewy i kroimy na małe kawałki. Listki oregano oddzielamy od gałązek. Serek mieszamy z pomidorkami, dodajemy oregano, sól i pieprz.
W mięsie robimy kilka "dziurek", kieszonek i faszerujemy serkiem. Nadziane mięso przekładamy do naczynia żaroodpornego, polewamy  oliwą i octem. Posypujemy z każdej strony solą, pieprzem i mieszanką z suszonymi pomidorami. Pora kroimy z krążki, a czosnek obieramy. Mięso posypujemy jeszcze porem i wrzucamy czosnek. Zostawiamy w lodówce na minimum godzinę.
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym na 210 stopni Celsjusza.
Ja podałam z puree ziemniaczanym, surówką z marchwi i kiszonymi ogórami (od mamy- najlepsze:).

piątek, 9 marca 2012

Wspólne pichcenie- Rybka z duszonymi warzywami i pieczoną bułką

Jestem geniuszem! Oczywiście piszę to z ironią;))
Zapomniałam, że dzisiaj jest piątek i, że rybkę miałam robić:) Byłam święcie przekonana, że jest czwartek i, że mam jeszcze czas. I rybkę robiłam teraz, na szybko, dopiero zjadłam i dorzucam swoje 3 grosze do Wspólnego Gotowania.
Inicjatorką i pomysłodawczynią jest Paulina- Trying To Cook And Bake
A gotowałam razem z:

Kasią - Kuchnia Prezydentowej
Bartoszem - Smak Europy
Elą - Z Kartoflanego Pola
Mileną - Mój Mały Kulinarny Świat
Pauliną- Trying To Cook And Bake

Ryba z duszonymi warzywami i pieczoną bułką z masłem ziołowym

4 marchewki
1 seler (dałam mały)
1 duża pietruszka (powinny być dwie)
1/2 pora
4 kostki mintaja
5 łyżek sosu sojowego ciemnego ( miał być jasny)
bina czyli bułka wrocławska, paryska, baton...;P (zużyłam 1/2 biny)
1/4 kostki masła
 2 roztarte ząbki czosnku
kilka gałązek tymianku i kilka listków bazylii
sól, pieprz kolorowy tłuczony w moździerzu, pieprz mielony czarny
olej do smażenia

Warzywa obieramy i kroimy. Marchew, seler i pietruszkę w zapałki a pora w krążki.
Rozmrożoną rybę kroimy w średnią kostkę, oprószamy solą, pieprzem mielonym i skrapiamy łyżką sosu sojowego.
Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy warzywa,doprawiamy 4 łyżkami sosu sojowego i dusimy od czasu do czasu mieszając. Kiedy warzywa są już prawie miękkie dorzucamy rybę. Podsmażamy już razem- uwaga może się rozpadać.
Miękkie masło mieszamy z odrobiną soli, odrobiną utłuczonego pieprzu, posiekanymi ziołami i czosnkiem.
Binę kroimy na kromki i każdą z nich smarujemy masłem, składamy razem, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy 15 minut w temperaturze 160 stopni C.


Jak widać dodałam pora, ale nie zmieniło to jakoś znacząco smaku potrawy. I zmieniłam odrobinę proporcje warzyw, dałam 4 naprawdę duże marchewki a mniej pietruszki i selera- z tego prostego powodu, że lubimy marchewkę a seler i pietruchę już trochę mniej.
I oczywiście, smarowałam binę mocno masłem- uwielbiam pieczywo zapiekane z masłem czosnkowym lub ziołowym:))
Rybka niestety odrobinę się rozpadła, ale nie umniejsza to jej smaku, może odrobinę prezencję:))

Dziękuję wszystkim za wspólne gotowanie;)


A tak przy okazji czujecie powiew wiosny??:)) ja dziś myję okna;)) to znaczy, że wiosna zbliża się wielkimi krokami....

czwartek, 8 marca 2012

Słonko świeci, ptaszek śpiewa....;))

Jak tam kobitki? Prezenty już są?:> ja zostałam rano okrzyczana, że za wcześnie wstałam, bo śniadanie do łóżka miało być;)))

No i pochwalę się, że pierwszy raz dostałam produkty do testowania. Mianowicie jest to herbata marki Sir William's. W ramach testowania dostałam zestaw 10 smaków herbat oraz fajny filiżanko-imbryczek. Będę się chwalić jak idzie smakowanie:))

A do herbatki polecę wam film- "Miłosna dieta".  Film produkcji Hiszpańskiej, o miłości, ale niekonwencjonalnej. Z pasją do gotowania w tle. Idealny na babskie popołudnie z herbatą i ciastkiem:) chociaż przyznam, że winem bym też bym nie pogardziła;p



wtorek, 6 marca 2012

Brak pomysłu...

Zwyczajnie brak pomysłu na obiad, choćby najprostszy i najłatwiejszy. Więc w sklepie podeszłam do półeczki z wszelkimi fixami, pomysłami na itp. żeby mnie oświeciło i niby oświeciło bo wyszedł kurczak w sosie słodko-kwaśnym, ale nie z torebki a z głowy:)


Kurczak w sosie słodko-kwaśnym

1 pierś z kurczaka
7 plastrów ananasa z puszki + 150 ml soku z ananasa z puszki
1/2 puszki kukurydzy
1 puszka pomidorów krojonych
1 marchewka
1/2 czerwonej papryki
1 mała cebula
1 łyżka przecieru pomidorowego
2 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz, cukier, słodka papryka

na marynatę:
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka mięty suszonej (może być świeża)
1/2 cytryny
2 łyżki soku z ananasa z puszki
1/2 łyżeczki słodkiej papryki

Wszystkie składniki marynaty mieszamy. Pierś kroimy w kostkę i marynujemy.
Cebulę kroimy w piórka, paprykę w kostkę, plastry ananasa na 8 części, marchewkę obieramy i kroimy w plasterki a kukurydzę odsączamy i płuczemy.
Na rozgrzanej oliwie podsmażamy kurczaka ok. 4 minuty, następnie dodajemy paprykę i cebulę i smażymy kolejne 4 minuty. Dodajemy pomidory, ananasa, kukurydzę i marchew. Dolewamy soku i dusimy razem ok 20 minut, czasem mieszając. Pod koniec dodajemy jeszcze przecier pomidorowy oraz przyprawiamy do smaku.
Podajemy z ryżem- u mnie brązowy.

poniedziałek, 5 marca 2012

Zachcianki Jaśniepana- Łazanki.

Nie wiem czy jakiś arystokrata chciałby jeść takie zwyczajne łazanki, ale mój Jaśniepan oświadczył rano, że ma zachciankę na łazanki. Nie przepadam, ale czasem trzeba też być dobrą kobietą i spełnić małe prośby:))

Łazanki z kiszoną kapustą

250 g makaronu łazanki
500 g kapusty kiszonej (po ugotowaniu i odciśnięciu zostało ok . 300g)
100 g kiełbasy mocno wędzonej
1 średnia cebula
sól, pieprz, kminek (mielony i w całości)
olej

Kapustę płuczemy, przekładamy do garnka i zalewamy wodą (1 cm nad kapustą) i gotujemy na małym ogniu aż do zmięknięcia, mieszając od czasu do czasu.
W tak zwanym międzyczasie gotujemy łazanki- wg przepisu na opakowaniu. U mnie około 7 minut w osolonej wodzie z dodatkiem oleju.
Ugotowaną kapustę przelewamy jeszcze raz wodą, mocno odsączamy i wyciskamy. Następnie kroimy na mniejsze kawałki.
Cebulę drobno siekamy, kiełbasę kroimy w małą kostkę.
Cebulę i kiełbasę smażymy na złoto na rozgrzanym oleju. Dodajemy kapustę i smażymy razem jeszcze kilka minut.
Kapustę łączymy z ugotowanymi łazankami, podsmażamy jeszcze raz, już razem i doprawiamy. Sól, pieprz i kminek wg uznania. Ja dodałam sporo przypraw.
Jeśli byłoby zbyt suche można dodać jeszcze trochę oleju.


sobota, 3 marca 2012

Makarą z sosem z anchois i szpinaku.

Byłam w wielkim mieście, i zrobiłam fajne zakupy przyprawowe i spożywcze. Przy okazji nie wiedziałam, że orzeszki piniowe są tak drogie i aż wróciłam się do kasy, żeby zapytać czy naprawdę aż taka wielka cena (161,99zł).
A jak już zrobiłam te zakupy to musiałam wykorzystać- smak dziwaczny aczkolwiek smaczne i inne od innych:))

Fettuccine z sosem z anchois i szpinaku.

puszka anchois po skandynawsku ( zalewa korzenna)
200 g makaronu fettuccine (nie posiadałam więc użyłam gniazdek, które "rozwiązałam" podczas gotowania)
3 łyżki mrożonego już odsączonego szpinaku-powiedzmy 1/4 opakowania
łyżka orzeszków piniowych
2 ząbki czosnku
łyżka drobno posiekanej cebulki
5 łyżek oliwy z oliwek

Orzeszki piniowe prażymy na złoto na suchej patelni i odstawiamy. Makaron gotujemy al dente. Szpinak wyjmujemy z opakowania i dusimy do odparowania większości wody na łyżce oliwy.
Resztę oliwy rozgrzewamy na patelni, dodajemy czosnek i cebulę i rumienimy. Następnie dodajemy już podduszony szpinak, pokrojone w mniejsze kawałki anchois i orzeszki. Podgrzewamy razem 3-4 minuty.
Dodajemy ugotowany makaron, mieszamy i podajemy gorące, najlepiej na ciepłym talerzu.